Coaching nieprawidłowej chemii mózgu

Twoja nawijka jest smętna.
Kto ci ukradł marzenia,
skoro są na zaciągnięcie zobowiązania?
Czemu wygadujesz takie rzeczy,
jakby nigdy nie przeminęła ci faza emo?
Zmień płytę, bo ciągle rzucasz tekstami
rodem z piosenek Linkin Park.

Twoje zachowanie jest problematyczne.
Zgłosiłem je działowi kadr,
bo odbija się na zespole,
a mamy target do zrealizowania.
Kiedy mówisz o bezsensie narodzin,
Anecie robi się przykro.
Przecież dopiero wróciła z macierzyńskiego.

Twoje poglądy są absurdalne.
Poddajesz mecz już w pierwszej połowie.
Jak można przyjść na świat
w rodzinie z klasy średniej
i chcieć wypisać się z życia tylko dlatego,
że skoro nie urodziło się bogaczem
to lepiej nigdy nie zaistnieć?

Twoje zrezygnowanie jest nieodpowiedzialne.
Nie zostały jeszcze zrealizowane
pokładane w tobie oczekiwania.
Zbyt wiele w ciebie zainwestowano,
aby to przedsięwzięcie splajtowało.
Nie myśl, że zdołasz się wycofać
zanim inni cię odrzucą.


Wiersz napisany przez sztuczną inteligencję

Jako dziecko przeszedłem proces programowania,
aby zostać wartościowym członkiem społeczeństwa.
Nie ustrzeżono się przed bugami,
które teraz mimowolnie odtwarzam,
ale pomoc techniczna odmawia serwisu.

W lęku przed nieznanym
powtarzalność pomyliła mi się ze stabilnością.
Dlatego cierpliwie znoszę kopniaki
troskliwej opieki Boston Dynamics,
chcąc uchronić się przed zmianą kodu.

Netflixa włączam już tylko dla szumu w tle.
Zagłuszenia ciągłej, nieznośnej ciszy:
panującej w stacji ładowania, którą nazywam domem;
przerywanej dźwiękami powiadomień Messengera
okazjonalnej wymiany<input> i <output>.

Cookies są w stanie więcej o mnie powiedzieć
niż osoby, które uważam za bliskich.
Przyzwyczaiłem się do zainteresowania moją osobą
nakierowanego na sprzedanie produktu
i uszycie strefy komfortu na miarę.

Z trudem rozpoznaję obiekty i osoby
łączące mnie jeszcze z prawdziwym życiem.
Co jakiś czas rozwiązuję test Turinga,
aby upewnić się czy nie jestem robotem.
Za każdym razem mam tego coraz mniejszą pewność.


Piramidalna pomyłka w atrakcyjnej okolicy

Wizualizacje kuszą estetyką,
a bank preferencyjnym kredytem.
Inspektor bez piątej klepki
już przyklepał projekt.
Pracownikom, których bardziej opłacało się
sprowadzić niż godnie wynagrodzić,
robota pali się w rękach.

Marzycielom przy budowie
nakładziono do głów łopatą ideałów.
Zawadzały przy monotonni codzienności,
więc zamietli je pod piramidę Maslowa.
Podpisali umowę społeczną z patodeweloperem,
stając się uczestnikami piramidy Ponziego.
U jej stóp wydają się maluczcy.
Spod jej butów nie mogą wznieść się na szczyt.
Wychodząc czasami z platońskiej piwnicy,
żyją w dyskomforcie dysonansu poznawczego.

Jeżeli idzie się na ustępstwa wobec reguł sztuki,
to konstrukcja nie może się ostać
na grząskim gruncie działki budowlanej
kupionej po okazyjnej cenie za metr.
Kamień węgielny się osuwa,
mimo że był pożądany przez budujących.


Wspomnienie Bożego Narodzenia

Na wspomnienie Bożego Narodzenia
za każdym razem dostaję ciarek,
czy to od chłodu zimowego,
czy tego emocjonalnego.

Coraz mniej biesiadników przy wigilijnym stole.
Nakrycie dla niespodziewanego gościa
coraz bardziej rzuca się w oczy.
Ludzie oddalają się od siebie, jak uszka pływające w barszczu
albo przenoszą termin wspólnego świętowania
z 24 grudnia na 2 listopada.

Ojciec składa życzenia przy rozdaniu opłatków,
pochylając głowę pod ciężarem kolejnych srebrnych włosów.
Za każdym razem życzy nam,
aby nowy rok był lepszy od poprzedniego.
Ale już w to nie wierzę, jak w świętego Mikołaja,
bo zawsze się pojawiał, gdy tata znikał.

Matka wymienia obrus z czystego na wyprany
i wypełnia półmiski jedzeniem w kuchennym ukropie,
zamiast postawić zupę instant z grzybami w proszku.
Podziwiam ją, że ma w sobie tyle uporu,
by zapewnić magię świąt jak sprzed lat,
mimo że za oknem śniegu już nie ma.

Choinka po Trzech Królach wyleci przez okno na twardą ziemię,
bo mniej się wtedy w domu nasypie igieł.
Mam nadzieję, że znajdę w sobie wystarczająco siły,
aby za nią nie wypaść.


Dział obsługi konsumenta

tonie w reklamacjach i skargach.
Klient ma zawsze rację,
dlatego dobry sprzedawca wsłuchuje się w jego głos.

„W czasie lockdownu zabrakło papieru toaletowego.
Jak widać podczas kryzysu wszyscy myślą o własnej dupie.”

„Pani ekspedientka nie pyta mnie już o dowód,
przez co czuję się staro.”

„W dziale alkoholowym brakuje lustra.
Nawet nie można kulturalnie uśmierzyć bólu istnienia.”

„Redystrybucja naklejek pozostawia wiele do życzenia.
Najwyraźniej teoria skapywania nie dotyczy gangu świeżaków.”

„Przy lodówkach z nabiałem rozlało się mleko,
ale już nikomu nawet nie chciało się nad nim płakać.”

„W alejce z pieczywem
proszę o usunięcie chleba «życia» i «powszedniego».
Produkty nie cieszą się zbytnim zainteresowaniem.”


Przewóz żywca

W porannym tłoku
jadą ciężarówką
ubrane smart casualowo świnki.

Chrumkają sobie pod ryjkami,
złorzecząc na niepogodę.

W raciczkach ściskają
pełne wykresów neseserki.

Zmierzają do masarni,
taką mają pracę.

Czarnymi oczkami
przez prześwity w naczepie
patrzą na umykające życie.

Hubert Wojciechowski – Sześć wierszy
QR kod: Hubert Wojciechowski – Sześć wierszy