Brak słów

Tego dnia zabrakło mi słów.
Dziwna rzecz. Od bardzo dawna
ich nie miałem, a tego dnia

ich nagle zabrakło. I nie mogłem
robić nic innego, jak tylko
czytać i czytać, nic więcej,

więc cały długi dzień
uganiałem się w domu za światłem,
aż siadłem tyłem do okna

i ani się obejrzałem, kiedy
za Leśnym Zborem i Kazalnicą
zaszło za tym oknem słońce.

Chcę przez to powiedzieć,
że dom był pusty, a my ze światłem
uganialiśmy się za sobą jak ślepcy

i głupcy.


Przeciw symbolom i metaforom

Na Diabelskiej Ambonie stanąłem
przeciw symbolom i metaforom.
Po stronie głazów w środku lasu,

gdzie kute schody i rdzawo
szczerbione poręcze. Z dala od
warkotu silnika, głośnego absurdu

z innego świata, co chciałby warczeć
więcej, ale sił mu nie starcza (wszystko
ulega zmianie). Tymczasem przemianie

ulega mój język. To znaczy zamiast
budować zdania, aby opisać
pracę serca albo silnika,

zacząłem językiem rzeczy dotykać.


Diabelska Ambona

Źle spotkać diabła,
ale diabła na Diabelskiej Ambonie
nad Wojkowem nie ma

od dawna. Jest buk obok
dąbrowy. Jest trochę głazów
i kute w tych głazach schody.

Jechałem tutaj przez ucho
Skalnej Bramy w Bukowcu,
aby pogrzebać kilka duchów,

a tylko je wywołałem.
Światło bije tak mocno przez
krwawe liście, że czyni zamęt

w niedoszłym grobowcu.


Wielki Zmarlak

Przy Wielkim Zmarlaku żywego ducha,
nie licząc ducha przeszłości i kilku ptaków.
Przyjechałem tutaj z powodu imienia,

choć imię to może pretekst. Tekstem jest
nieme pragnienie i jego ruchomy stosunek
do duchowego mienia. Tego całego mojego

nieustannego chodzenia, jeżdżenia (kręć się,
wrzeciono, kręć). Może to jakaś nieznana
choroba (parcie nie do zdarcia), a może

zwykłe skaranie do postradania.


Wąwóz Lipa

Podobno gdzieś tutaj wśród dąbrów,
łęgów i grądów kryje się nieśmiertelność,
która tym się różni się od śmiertelności,

że nie istnieje, przez co nie budzi ludzkiej
zawiści i złości (a może budzi). Jest raczej
jak kiść albo kość, co czyni istnieniu zadość,

a potem odczynia. Przyszedłem do lasu,
bo tu moje miejsce. Bo chciałem odnaleźć
tajemne przejście do świata rzeczy,

wśród których byłbym mniej sprzeczny
ze światem ludzi i pojęć, a bardziej
przyległy do kilku niesłownych istnień,

do liści, paproci, gałązek.

Grzegorz Tomicki – Pięć wierszy
QR kod: Grzegorz Tomicki – Pięć wierszy