co kilka dni muszę dokręcać śrubkę klamki drzwi do kibla

wszędzie luźne śruby coś odstaje
drobne poruszenia czujesz to
w szklance są fale gigant przechodzi
a farbą ze ściany ktoś wyjechał na sufit

myślisz o tym jak działa myszka tylko gdy źle działa
i tak bywa też w miłości
zawsze mówię że napięcia na powłoce
pomagają zdefiniować jej kształt
bo w środku nie ma niczego kształtnego

jak przykręcę śrubkę to jutro już jest splątana z kablem od słuchawek
wchodzę do kuchni
a tam timelapse jak jedzenie mi gnije
już piąty helikopter przeleciał nad domem
odkąd nie mieszkam na lotnisku


4 wyładowania

przejedź dywanik na kanapie dłonią
następna rzecz jakiej dotkniesz odda ci impuls
to ukłucie tego nie można kontrolować
rzeczy w domu mają kolce

dobrze pocałuj mnie tak żeby poszło
po moich ustach i wszystkich ich ranach
przynajmniej poczuję że mam usta
krawędzie na chwilę staną się ostre

tyle elektryczności odskakuję ciągle
trzaski robią kontrapunkt dla kroków
ale co z tego to krótkie ukłucie
żadnej nowej energii ani nie zabija

mikroskopijny piorun
zassany w homeostazę
jak osesek zamrożony
na posiłek węża


nigdy więcej nie napiszę o pisaniu

ten wiersz jest pusty:
nie ma rozbudowanych metafor
nie zaskakuje grami językowymi
ani nawet nie przedstawia codziennych zdarzeń
wydobywając z nich poetyckie sensy

ten wiersz jest jak pies
przywiązany w lesie
przed wakacjami


wszystko co myślisz jest błędne

wiatrak wygląda jak turbina wiatrowa
ale ją udaje porusza nim silnik
to jak wmawiasz sobie że trochę
a jednak bardzo i tego nie zmienisz

wybili szybę w aucie
wyjęli całe wnętrze
teraz auto jest tylko od zewnątrz
i nie da się wsiąść

żółknie powierzchnia kryształu
jeszcze przed chwilą tak przejrzysta
gardło zasklepione zaraz za ustami

Robert Sonek – Cztery wiersze
QR kod: Robert Sonek – Cztery wiersze