Zimne ognie

wiruje mi głowa
myśli dookoła
aureola
ona stoi
ja nie tańczę

kwitną zimą pomarańcze
zrywam jedną
krople spadają na traw biały puch
płatkami spleciony
mroźny warkocz

kleimy się jak dłoń
topimy się z radości
suszymy usta
pomarańczowa zima …

rozpusta


Planeta aut

wracałem z wenus
kiedy jeż wpadł mi pod nogę
w jednej z ostatnich chwil
refleks okazał się przydatny
jak niezbędnik w wojsku

jedna ręka potrafi wstrzymać
tabun pędzących samochodów
o czym przekonałem się nie raz
z moim alibi jeżem
przeszliśmy na drugi brzeg
rozstając się jak z wenus
w milczeniu


Kolekcjoner słów

nie słychać
pszczół przy kielichach
nie widać
trzmieli na zakręcie
zniknęły
kosy w rękach żniwiarzy

młody las z którego jak zwierzę
wychodzę ja i moje długie ja
z cienia mokrego od spadającej
rzeki deszczu w stronę kościoła
rozmywającej rozmowy o Bogu

raniony piorunem dzwon
otwiera usta niedowiarkom
serce
ściska się za serce

przestraszona wierzba skrywa uwerturę
pod płaszczem kory Boga ukrytego*
gałązki wyprostowane jak batuta
nuty udające liście
ściernisko moim świadkiem

pomiędzy ziarna piasku
spadają odłamki kazań

Bóg schodzi i zbiera
zbieram razem z nim
nim słowa spłyną tęczą

słychać szczekanie

* zaczerpnięte z debiutanckiego poematu Karola Wojtyły „Pieśń o Bogu ukrytym” z 1944 roku.

Rafał Gawron – Trzy wiersze
QR kod: Rafał Gawron – Trzy wiersze