1

Życie jako labirynt podróży komunikacją miejską
znam ludzi siedzących,
mruczących, ziewających
patrzących w okno,
piszących wiersze
nie wiem o czym piszą,
dla kogo, widzę tylko ich wzrok
wzrok zahaczający o pustkę,
ale nie topiący się w niej
widziałem takie spojrzenia
pełne, nabrzmiałe, syczące
na Warschauerstrasse
przy przejściu dla pieszych,
pod drzewem, zawsze siedzi trójka
lumpiarskich ćpunów i gra
na własnoręcznie zrobionych
instrumentach
ich wzrok spotykał się z pustką
naliczyłem dziś siedem dźwigów
już niedługo będziemy tak wysocy
że hedquarters będzie widziało tylko chmury
od kilku dni drga mi powieka
boje się jadąc tramwajem
piję kawę i kolejną, chce pobudzić
mózg i być twórczy
przystanek żytnia
czasami spotykam jeszcze
ładne napisy
kto pomaże wszystkie te
szklane potwory

2

jeśli oszaleję to tylko lepiej dla moich obrazów
zostawiłem dziś żuka na oknie
jak wrócę spróbuję go znaleźć
nie zdążyłem zjeść śniadania
znowu chwaliłem się książką na przystanku tak doniośle
że dziewczyna w beżowej kurtce prychnęła w myślach
spotykam jedenasty raz tą samą panią na kasie w McDonald's
robi mi kawę, nie jest ładna, ma okulary
słyszę rozmowę 
ten incydent, pod schodami
jaki incydent? może powinienem więcej czytać
może powinienem rozumieć ludzi jakoś dogłębniej
żaden promień słoneczny nie wpada przez żadne okno, jest zimno,
melancholijnie, umierająco
nawet mój pies spojrzał dziś na mnie kruczym spojrzeniem
wracając do domu, to było dziwne
o co mogło mu chodzić?
czasem nie pozwalam mu wchodzić do śmietników
daje jej jedzenie kiedy prosi, czasem kiedy nie
czy jestem dobry?
zostawiłem dziś żuka na oknie
przez chwilę chciałem go zdjąć, ale miał odnóża jak pająk
pomyślałem, że jest jakaś boskość w tym żuku
i a jeśli moim jedynym celem jest by go uratować?
pomyślałem to będąc już daleko od domu
przeszło mi przez głowę - a jeśli by tak wrócić
I go jakoś odnaleźć?
to byłoby już chyba świadectwo szaleństwa

3

Wszędzie się spóźniam
Następny pociąg 12:48
Następny Allen Ginsberg 2088
Życie jest huśtawką
Ciasnym kominem
Podbrzuszem diabła
Zostaje tylko ciastko i kawa
Nie ma nawet cierpienia
Wolałbym być pelargonią
Wolałbym grać na wiolonczeli
Wolałbym kiedyś w lesie
Pobić się z kimś, nie pobiłem się
Wolałbym przespać się na kanapie w hotelu bez wiedzy hotelarza
jeszcze raz
Wolałbym zaciąć się w starej windzie i myśleć o spadaniu
Wolałbym słyszeć
Hello, are you there? Please calm, technical help is already coming

4

spotkałem w metrze aktorkę
nie jest znana
grała tylko w moim filmie

oni wszyscy grali w moich filmach
głównie komary albo
mijam pasaż pomarańczowych bransoletek.
wszystko jest dziś takie futurystyczne
i pachnie makaronem, chińskim,
czczę serwetkę, tak bezprecedensowo
i profesjonalnie, o zachodzie słońca
tuż przed zmierzchem miętolę ją w dłoni, układam z niej żagiel, piramidę, potrącam solniczkę,
zrzucam na ziemię sztućce i tylko ona, serwetka, na środku, jest już tylko połową swojej
przekątnej, wspaniałą celuloidalną, trójkątną boginią amnezji, znudzona Chinką za barem patrzy się na mnie błogo i myśli
boże, ależ on ma piękne rzęsy i jakie to wszystko niesprawiedliwe.

Tomasz Kunicki – Cztery wiersze
QR kod: Tomasz Kunicki – Cztery wiersze