Budzik z opóźnionym zapłonem

budzik z opóźnionym zapłonem wciąż tyka. nie śpię.
czuwam. w pokoju obok ktoś nerwowo szura
łapciami. też nie śpi. kto z nas pierwszy odnajdzie
zapalnik. kto uruchomi kto zgasi? słyszę kroki
pod drzwiami na ulicy. jedni czekają drudzy się kryją.
jeźdźcy apokalipsy zdezorientowani zatrzymali na chwilę
rumaki. podchodzę do nich i karmię je
suchym chlebem trzymanym na wszelki wypadek. może

to właśnie ten moment…


Sen Jakuba na progu

stoję na progu. po jednej stronie zamyka się pokój po drugiej
otwiera się ulica wypełniona tłumem ludzi ze sztandarami
i transparentami. patrzę na ich szare twarze jak ryzy
kartonu z wypisanymi hasłami. w oddali ktoś usiłuje
wdrapać się na drabinę naśladując anioła. jakub dzisiaj
śni koszmary. pragnę się obudzić. wołam nie jestem
jakubem. znowu stoję na progu. sen nie chce

się prześnić.


Sen o poligonie

oddziały przygotowują się do manewrów. żołnierze przybierają
barwy ochronne. na twarzach maski żeby nie rozpoznać kto
obrońcą kto agresorem. wytaczają działa
o nieokreślonym zasięgu czasowym. dowódcy ukryci
za potężnymi zasiekami tną na mapach pierwsze blizny
uderzeń szyją plany kolejnych potyczek. wysyłają zwiadowców
badających stabilność gruntu i liczebność wojsk przeciwnika. w kącie
czekają sztandary i kolejne deklaracje niepodległości. wyrośniętym

chłopcom po nocach śnią się dziecięce zabawy w wojnę.


Plaga dzikich zwierząt

miasto jest pełne dzikich zwierząt przywołanych z lasu.
wałęsających się po ulicach jak porażone wścieklizną
stada bezdomnych psów lub kryjących się w swych norach
za ekranami telewizorów. nieważna rasa sort gatunek. każdy
ostrzy zęby gotów uderzyć z ziemi powietrza zza ekranu
czy z mównicy. każdy buduje klatki
aby się w nich chronić lub zamykać innych. miasta
powoli wyludniają się ustępując miejsca dzikim lokatorom. teraz
oni rządzą ustanawiają prawa i bezprawia. to ich

pięć minut. później powrócą rakarze i wyłapią chore zwierzęta.


Wyzwoliciele

weszli do miasta. palili domy i rozpalali stosy. książki
układano w sterty i święcono ogniem żeby nie zakłamywały
historii którą dopiero napiszą nowi jej twórcy. mężczyznom
ucinali języki żeby nie mogli kłamać. kobiety
gwałcono żeby zwiększyć populację zwycięzców. ucinano
ręce żeby nie kraść tego co ukradzione. szli przez miasto
z hasłami o sprawiedliwości wyzwalając kolejne ulice
z rąk poprzednich niewłaściwych wyzwolicieli.

tych którzy nie chcieli być wyzwoleni zabijano żeby nie grzeszyli.


Odwołano koniec świata

koniec świata odwołano. można spokojnie wrócić
do domów usiąść przed telewizorem i wysłuchać
komunikatu o odwołaniu. kto nie wierzy może
przeczytać w gazecie. to jednak nie ma
znaczenia bo i tak nie ma chętnych do skończenia
z tym światem. nikt nie wie jak będzie na drugim
trzecim czwartym. zbyt wiele niewiadomych.
matematycy pogubili się w równaniach stratedzy
w opracowanych wcześniej planach walki z obcymi
i swoimi. mogą teraz wrócić do żon i dzieci

bo przecież koniec świata odwołano


Podobno umarł Bóg

podobno umarł Bóg. dowiedziałem się o tym wczoraj na facebooku.
w dobie internetu wieści rozchodzą się szybko. na ulicy
gromadziły się tłumy ubranych na czarno ludzi. nie wiedziałem
czy to już ściągali żałobnicy – nie podano jeszcze daty pogrzebu –
czy też była to zapowiedź przewrotu jaki ogłaszano
w mediach. dokoła szpalery wojska i policji.
kobiety w lufy karabinów wkładały białe róże. inne odmawiały
różaniec. wszędzie telewizja i tajniacy. o Bogu
zapomniano. umarł ponad 2000 lat temu…

w jerozolimie nie było żałoby. żadnych nekrologów. jedni świętowali inni kryli
się po domach.


Piwnica

schodzimy do piwnicy. przeglądamy skrzynie ze starymi
ulotkami i wybieramy nadal aktualne. konfitury i ogórki
mogą się przydać jeśli zajdzie potrzeba pozostać
dłużej. w kącie na wszelki wypadek odbiornik
przystosowany do odbioru radia wolna europa. wczoraj
wstawiłem wysłużoną kanapę i kilka krzeseł. sąsiedzi
udają że nie widzą ale też meblują swoje komórki. o północy
obradował sejm. zaryglowałem drzwi

do piwnicy.


Jaskinia

wyszedłem z jaskini ale na zewnątrz nie było już ludzi. pozostały tylko
na ścianach ich cienie. porozrzucane ogryzki idei. wszystko
okazało się nieprawdą. marzenia o wolności kolejnym niespełnionym
snem. błąkałem się po ulicach przepełnionych pustymi
hasłami niczym po olbrzymiej szatni pomiędzy porozwieszanymi
płaszczami i kurtkami. szukałem pośród nich choćby śladu
ludzkiego zapachu ale odnaleziony przypominał bardziej
zwierzęcy. olbrzymi megafon wzywał do akcji nieposłuszeństwa. drugi
formował szyki uzbrojonych robotów. wróciłem do jaskini i nazwałem ją

domem.

Tadeusz Zawadowski – Dziewięć wierszy
QR kod: Tadeusz Zawadowski – Dziewięć wierszy