***
rozsuwa się kurtyna do krajobrazu
wiatrak mieli gwiazdy
rośliny pachną jak łagodne zwierzęta
róże wskazują mi drogę do ciebie
złoto ścieka do rdzenia
zaczyn planetarny
jesienny miód
Śmierć do Stanisława G.
miałeś rację
zieleń kiełkuje w was od początku
nawet wtedy gdy młodymi językami
biegacie po perłach zębów
tak
będzie szczygieł
będą róże
powój spłynie z oczodołów
między żebra potoczą się mirabelki
Syzyfowie
w miejscu które nazywa się Mauthausen
po 186 stopniach schodów
wnosimy kamienne bloki
na szczycie
strażnicy zrzucają je w dół
***
wiersz który przyszedł na granicy snu
niezapisany
niezapamiętany
powrócił do gwiazdozbioru Lutni
potwór
ciało z akwamarynu
zęby z lapis lazuli
w złotych przewodach żył
płynie sok z granatów