Bardzo dawno temu uzewnętrznianie egocentryzmu

z posągowym spokojem układam swe słowa
w przeciętnym miejscu
w tej wyobraźni niewyczuwalnej –
tak daleko od entuzjazmu

ach! a co z moimi emocjami nie do zdobycia,
które nie mogły jeszcze zaistnieć,
których nie mogłam jeszcze sformułować,
a gdzie jesteście obszary upojenia
dostępne jedynie po nieosiągalnym zwycięstwie
nieświadomości nad świadomością?

życzę sobie lotu, wyłącznie skrzydlatego
na trójkątnym rogu nieba,
zapylenia… jak roślina jalapy będąca mirabilis,
żeby każdy por skóry należący do mnie zobaczył
w całej mojej immanencji
wybuch Księżyca ponadczasowo wiecznego i w pełni

wiem, że wiadomy mi jest mój krąg,
żebym tylko raz mogła osadzić promienie w środku –
i niewyobrażalna jest nadrzędność nieharmonijna
tych cząstek oczyszczonych z prowizoryczności

Że harmonie te zawsze będą obficie docierać
do kręgu…

czy bez wątpienia?


Wiersz o samotności

Jestem bardzo samotna, nieszczęśliwa
Nie jestem taka, na jaką wyglądam
Zaiste zagubiona w ciemnościach,
Szukająca światła, nadziei od dawna
I wypatrując, pogrążająca się coraz bardziej w ciemnych studniach
Nikt nie słyszy mego krzyku
A nawet jeśli słyszy, nie zwraca uwagi, nie próbuje wyrwać, uwolnić mnie
A ja – spragniona zainteresowania wobec tej ludzkiej obojętności –
Wiem, że kiedyś nie wytrzyma moje serduszko
I pożegnam się
Odwracając się od wszystkiego w co wierzyłam i ufałam…


Różowy kochanek

Hej, taki on był właśnie!
Żył w kociej klatce,
prawdziwy jak zło, śmiał się,
i śmiał wobec świata.

Był on, różowy kochanek,
w pokoju zabaw obłędu, płakał,
i płakał łzami fikcyjnymi
tak jak w sztukach.


Tomorrow will be another day

– dla Sevim –

Być może jutro pójdziemy doń:
Do kochanka bez pamięci,
Dziecka tchórzliwego o dłoniach z popeliny,
Matki, której wrażliwość jest krwią
jej amnezji –
Być może doń pójdziemy jutro:
Do niewidomej ślicznotki o widzących oczu,
Niemowlęcia o śmiechu szaleńczym,
Dzieciaka, którego serce jest niebem
jego jęczącej duszy –
Doń być może pójdziemy jutro:
Do kwiatu o zapachu elastycznym
w osadzie oczekiwania będącym
balladą niepamięci,
Do Wenus o wzroku źródlanym –
Ale, jak powrócić potem?

przełożył Osman Fırat Baş

Nilgün Marmara – Cztery wiersze
QR kod: Nilgün Marmara – Cztery wiersze