1

TOJATU

co to za zwierzę
czas
miejsce,
powietrze
rozczochrane
jak łąka
na której podstawą jest
Skupienie,
gdzie TOJATU narysowane jest inne
od napisanego
deklaracyjnie przeważnie,
nie licząc wyjątku uszczerbku.

Nadchodzi godzina O
dla TOJATU to święta rzecz,
dzwonią talerze łyżki widelce noże,
uciszyło się na dworze.

TOJATU ogląda fryzurę w zupie
i coś komentuje z przedeptanego
Czasu
że nie dodeptał czegoś
do końca
i musi to dodeptać
bo inaczej będzie zmaszczone.
TOJATU swojej Deptałki słucha
i przytakuje.

Uniesiona siekiera
cienia
przesuwa się
wolno

na zachód

o znaku kury.

Po co to spać jak truskawki kradną?
– wypalił nagle TOJATU,
a jego Deptałka
podsuwa mu coś
w śmietanie.

Przemykają
akcenty
knify
cotozagodki
z górki na dół
na rowerach
i na szłapach,
lecz pod górkę muszą człapać.
TOJATU nie kapuje, ale wie
że za paznokciem ma zawsze
serce.

Siedziejstwo paruje,
nosicielstwo u szczytu i ciągle
a cappella,

hejnał na wieży Szefa
( chyba Apel Jasnogórski )

aż puszczają szwy
ukrytego.

2

TOTYTAMU
rozćwierkanie,
scalasz się ciągle od nowa

jak niewyrzucony słoik
po ogórkach
z zakrętką, zastępów Pańskich rozświetlając
na chwilę
potęgę.

Ciągle czekam na niebiańskie listy,
ale dziś listonoszki jeszcze nie było.

TOTYTAM rządzi
wśród spadających liści,
powiewa między nami strasznie.
Ja Twój liść, zamiatam się na stos
tak pięknie malowany przez różnych malarzy.

Wszystko po wszystkim
okazuje się liściem
w ogniu.

3

TO CO ZAHACZA
nie ma haka
a jednak czuję się zahaczony
bardzo mocno

Duży Wyraz
twarzy
jak kopara w polu
wnet zacznie kopać
w sobie

Słupy przepływu
są radą
bym życzliwie przywitał nowego sąsiada
pokonanego przez słupostan

z rozpaczy wyciera szmatą
niekwitnący beton

4

TOTYTAMIE,
królujesz sobie nagi
w swych uczynkach,

palisz
na pewno jakiegoś skręta
z chmur,
jest też prawo
by wstać, ubrać się
i spełnić.

Ale masz też dzieci dzikie,
pozaświątynne
jak dziki głóg przy rowach.

TOTYTAMIE
Skało bzu,
wiosną różowa lub biała,

pogruchotana skało kultury

rozsiewająca sadzonki
trwania

KU.

5

TOTYJATY TOTYTAMY
jeszcze dymią jak wigwamy
bo Tereska upichciła żurek

lecz ponad tym jak księżyc
albo jeszcze wyżej
Czesiek sparaliżowany
ledwie coś bebla pod nosem

TOTYTAMIE rusz zgnuśnialca
moich warg
niech przygotują schody wszystkiego
do pokonania
nie tylko językiem
po starym osiedlu jak kiedyś
bo tak ciągnie za sobą tę nogę i rękę
a rehabilitanci tak dużo biorą
za każdy ruch
Słowo mu zamarło że tylko kurwa
umie powiedzieć

u-b-i-e-r-a-n-i-e
r-o-z-b-i-e-r-a-n-i-e
p-r-z-e-w-i-e-t-r-z-a-n-i-e

za mało w tym rozpalonego do czerwoności eR
moim zdaniem
powinien częściej przeklinać
pieprzyć ten ich kościół zgorszenia
hamujący krew w żyłach

niech się rozkrzyczy
w sobie
zbuduje kościół od nowa

6

TOTYTAM
Jest Wyjściem

Wejściem

Boże daj siłę
do pokonania zwykłego progu
mojej chaty

bo ten który go robił
już się powiesił
w swoim warsztacie
może za dużo miał progów w sobie
do pokonania

za dużo zleceń

rozpisać na głosy anielskie
ten świst który po sobie pozostawił
między drzwiami
a progiem

to powinien być mój najlepszy prezent
dla ludzi

lipiec 2015

Marian Lech Bednarek – Pejzaże
QR kod: Marian Lech Bednarek – Pejzaże