Od dziecka. Klucz

Przywiązane do szyi dzieciństwo. Bajki na żądanie.
Oswajanie wiedzy na dobranoc, w stylu: powiedz mi
mamo, powiedz mi tato! Nauka wzajemności: Jak
ty mi, tak ja tobie. Poskramianie zaufania, w stylu:
i tak ci nie uwierzę. Później dylemat: gdzie szukać
bohaterów? A może szukać romantyzmu?
Pierwsze piwo i papieros. Zapatrzenie – na rurze
wygina się ciało bez twarzy, bez wyrazu.
Nie zachwyca, nie zniechęca. Jest. Była. Bez klucza.

Dzieciństwo, które udaje się zapamiętać, różni się
od prawdziwego. Taki sobie stan. Punkt widzenia
nadąża za punktem odniesienia. Świat przedstawiony
to kolorowa bańka, pęka w najmniej oczekiwanym
momencie. Wtedy on przypomina sobie śmiech, dom.
Będzie mistrzem blefu.


Dojrzewanie

Co skazuje cię na przepływ mocy, energii, światła?
Przejście. Inicjacja. Podłączony do przewodów
odliczasz start. Migawki wspomnień popijasz
red bullem. Podają na gąbce jak kiedyś skazanemu
podawano ocet. Wsiąka w język, nabrzmiewa, unosi
– skazuje na inne życie i już wiesz co się święci.

Weź kredyt! Czy masz jeszcze coś do stracenia?
Może spojrzenie – to długie, szybko rzucone w bok
i za plecy. Zawiązują ci oczy. Można więc zasiąść
twarzą w twarz. Zapaść się. Spojrzeć w głąb siebie
– czarna dziura jak w przestrzeni rzucony kamień.

(Wszyscy jedziemy na tym samym wózku).


Embrion

Kiedy dzień jest czarno-biały, portrety nabierają koloru.
Naprzeciwko niedopity sok pomidorowy (z koncentratu).
Zabrakło w domu chleba, życzliwych telefonów.
Bez powiększania pod lupą wiele się nie zobaczy.
(Ścierwo i wszystko parszywe widać gołym okiem.)
Można znów szukać odwróconych na drugą stronę,
z prawa na lewo lub z lewa na prawo. Lepszy będzie

sen, gdy się zwiniesz, skulisz w sobie, w pięść.
Grunt to nie patrzeć w słup, nie leżeć na wznak,
nie splatać rąk… (Sen i jawa wciśnięta w całun.)
Aby nie narodzić się na śmietniku, na popiołach
– bez walki.


Dysharmonia

Nad ranem obudzić się arbuzem, toczyć się. Toczyć w dół,
po przekrojeniu krwawić. Trzeba zastanowić się, czy krew
sfermentuje, stanie się winem, czy zakrzepnie. Jak to jest
z niedoborem witaminy K? Nie analizuje się psiej miłości.
Po prostu jest, w zamian wyprowadza się na spacer i karmi,

raz dziennie. Czy wszystko musi coś znaczyć? Wiercenie
dziury, szczekanie. Biją dzwony (bo ranne wstają zorze),
brzęczą muchy. Za ścianą jazz, za oknem lato

z radiem pod pachą. Wyczulony na kakofonię zanika.
Pojawia się ze zdwojoną siłą, aby krzyknąć. Nadaje
znaczenia temu, czego pragnie; temu, czego dziś potrzebuje.
To tak, jak z dworcem centralnym – nie wiadomo, czy
jest domem kloszarda, początkiem czy końcem podróży.

Na peron trzeci wjedzie pociąg bezosobowy
opóźniony 120 minut!

Łucja Dudzińska – Cztery wiersze
QR kod: Łucja Dudzińska – Cztery wiersze