Wszystko pamiętam, ale nie jak moje własne wspomnienie. Bardziej jak coś z boku, zobaczonego w filmie, przeczytanego. Jakbym miał na głowie przeźroczysty hełm, taki kask który mnie chroni i od wszystkiego oddziela. Jego szyba jest czysta, wszystkie kontury stają się wyraźne i jeszcze bardziej rzeczywiste.
Takie trochę poczekalnie, a trochę korytarze. Naprawdę długie. Idę przez nie zupełnie sam. Szpital wydaje się opuszczony, jak po wybuchu jakiejś bomby, ale nie jest zniszczony. Wręcz przeciwnie, jest piękny jak sterylna stacja kosmiczna. Długie rzędy krzeseł wypełniają korytarze. Przez pandemie te krzesła są dziwnie poukładane: co drugie jest odwrócone tak, żeby nie można na nim usiąść. Niektóre mają czarne krzyże wyklejone taśmą.
Bardzo długie są te korytarze. Szedłem trzema. No i kolory. Jeden czerwony, drugi niebieski, trzeci żółto-słomkowy. Idę lawą, idę rzeką, idę żywicą. Na końcu jest śluza. Czekam pod malinowymi drzwiami. Wychodzi ktoś – widzę tylko skafander – i podaje mi czerwony worek na śmieci. Nic nie mówi. I tyle i już i koniec.
Siedzę na jednym z krzeseł, jestem sam z czerwonym workiem, w nim rzeczy osobiste. Jeszcze krótka wizyta w kostnicy. W radio leci Elvis Presley, a dym z papierosa zabarwia wszystko na niebiesko. Załatwiam ostateczne podpisy. Potem siedzę otępiały na ławce przed szpitalem z tym czerwonym workiem.
“Koniec, to wszystko, panu dziękujemy” – tak się czuję.
Nie mogę go zobaczyć, właściwie nic nie mogę zrobić.
I lampy, wszędzie dziwne lampy, w tym szpitalu.
Tomek Tyndyk – Rzeczy osobiste
galeria Miejsce przy Miejscu
pl. Strzelecki 14, Wrocław
udostępnienie: 13 maja 2021, godz. 12:00
organizator: Miejsce przy Miejscu / OPT
kurator: Łukasz Rusznica
wydarzenie na FB