Mógł być ostatni

Przez twoją otwartą czaszkę
przechodzi pogrzeb.
Jak to się czuje, Emilio?
Pyta siedemnastolatka.

Dziesięć lat później
poszłaby na własny,
gdyby tylko wiedziała,
skąd nadejdzie siła
która podniesie ją
z łóżka.

Mogli po nią przyjść,
przez jaskry przenieść
bez wieka pudło
w wyśnioną wieczność,
wybraną.

Dziś ma dwadzieścia siedem lat,
odeszłaby jak gwiazda rocka,
gdyby miała moc się poddać
i pewność, że pod ziemią
chwile przechowywane w prozacu
przedłużą termin ważności.

Ma dwadzieścia siedem lat
i myśli że jej koniec świata
gotuje się
pod przykrywką.

Dwadzieścia siedem lat,
odsłania się sufit,
wpadają martwe bociany.
To możliwości.

Siedem lat.
Leć.


Cisza

Czas ucieka między litery
Wkładają nam je w usta
Tkwią w lufach
zamiast kwiatów
które gniją
w cmentarnej ziemi
gdzie w białych trumienkach
pogrzebano
prawdę

W tym wymiarze
nawet pies z trzeciego piętra
spada przemilczany
wolno bytujące kocięta
wolno
tylko odchodzą
z przyblokowych śmietników
postawionych przez nieludzkość

Już nie będzie normalnie
przepięknie zostanie
w głuchych sercach

nie zdążyły się rozłożyć

jak tłusta ryba
od głowy


Wskrzeszenie dwóch

Pamiętasz, kiedy
zaczęliśmy
się kończyć?
Dzień, w którym
przestało się klikać?
Jak powoływałam do życia
pajęcze lilie
i gniła w nas
poprzecznie prążkowana
tkanka?
Wyrzuciliśmy ją
do bioodpadów
z nadzieją, że
kompostuje.
A ona tylko
zdychała wolniej.


Granica

Ściana szkła
lustro weneckie
między ustami.
Raz ty, dwa ja
Obserwujemy
bez dotykania.
Dzwonimy na głucho,
zachowujemy jakieś
niemiędzyludzkie
połączenie.
Piszemy, by mieć
niepewność.
A zasypiamy z wieloletnim
niezrozumieniem.

Patrycja Oryl – Cztery wiersze
QR kod: Patrycja Oryl – Cztery wiersze