WTEDY MÓW

Wtedy mów do mnie, niech tak zwana
prawda zacznie dobijać do brzegu
słów. Byliśmy w lesie, przeszliśmy pole

min, w które nie da się wejść. Lecz
nie do nich mów, przemów do mnie,
żebym odbił się tę ilość razy, która czyni

mnie prawdziwym. Nie powiem niczego,
zanim coś powiem. Symbioza łonowego
włosa i mydła odbierze mowę

dojrzewającemu dziecku. Porozmawiamy
o tym, kiedy już nic nie będzie
do powiedzenia. Jakbyśmy zamieszkali

w niemądrych przysłowiach. Powiesz,
o, kiedy jeszcze nic nie będzie do powiedzenia.
Powiesz, o, w czystości, jesteśmy

spóźnieni, bo już spisani dla strat. Brzegiem
nie do opisania. Wtedy mów, jak było.
Wtedy mów jak będzie na początku.


STOP

Dla  M. W.

Wszystko jedno, co stanowi jedność,
przypadkowy związek z rzeczywistością,
problemy z komunikacją, standardy
techno, zaczyn słonecznego końca. Drzwi
zwymiotowały, łukiem szerokim jak
intelektualny horyzont intelektualnego
bóstwa (i to w post) zdołałem minąć się

z prawdą. Ważniejszy od prawdy jest
twój tymczasowy adres, organiczny
odstęp od niczego, nieważne od kiedy,
do gdzie? Kierunek może wskazywać
kompas w Żubrówce. Odbezpieczyłem
broń, z pochwy wyjąwszy i trochę się
pewniej poczułem, bezpieczniej, o tak,

niepojęty ruch przechodniów sprawił,
że poległem na przejściu bez świateł,
w piekle, któremu się coś popierdoliło
w ustawieniach, gdzie zgubiłem ostatnie
5zł i pomysł na harlequina. Wahałem się
w nasiąkniętej roztopowym odorem

kwiecistej piżamie. Chciałem coś po-
wiedzieć, może coś sprawdzić (ile mam
łat, czy byłem w oborze, jak się masz
kochanie, jak możesz się mieć?) Może
też chciałem się obudzić. Podzielić,
pomnożyć, podnieść do potęgi. Osiągnąć
efekt bycia opanowanym, przeniknąć

treść przerwanej reklamy. Jest tyle gór
za lasami, w których wilki pożerają owoce
kiwi. Wszystko jedno, co stanowi problem,
byleby nie mieć go z fikcją tych miejsc.
Zrezygnować z fikcji na prawach fikcji.
Zrezygnować z prawa na łasce problemu.

Tyle o sobie w tym miejscu.


ODWIERTY W PROFILU

Już chciałoby się wykrzyknąć, ludzie
poddani klawiaturze koła, wasz perfum
niczym duch, po którym rozpoznać można
sens rozwiązań dla form otoczenia,
zaraz po wejściu w temat pozwala
spowolnić tempo ocalania dla tych,

którzy giną w czczym blasku chały!
Niedosyt metrykalnych metafor w boskich
stopach procentowych rzuca cień
przedzierający się przez kolejne warstwy
zniekształceń u-mowy. Tampon nie
utrzymuje tempa na linii przekaz-

przełącznik. Proszę mnie połączyć
z Bytem. Brak ostatecznych rozwiązań
dla form otoczenia owocuje zimą, która
zaskakuje brak ostatecznych rozwiązań
dla form otoczenia podczas prób
tymczasowych definicji. Niedosyt

przechodzący w brak owocuje zmianą,
zaskakuje zimno. Zimne zmiany. Próbny
odwiert w profilu. Ropopochodna
gestykulacja, gotowa do użytku i
pomnażania zysku, weszła w grę o treść.
Treść zawisła na wykresie po

trudnym okresie. Jednowymiarowy
wyraz twarzy przetwarza teorię, wylęga się
zeń dorodna postać, która wykradnie
wszystkie pomarańcze swojego czasu.
I co? Mamy spotkanie z robotami w
grobowcach? Proste zdanie chce stanąć

na maszcie dętych sekcji, później
dziedzictwo w lepkiej skali wzbogacone
świadomością opustoszałych matryc,
z powrotem, nie wiadomo, bo skąd,
objawia się płomień, jeszcze przedtem
wyciek z relaksu. Dzieciństwo

oddala się w odstępach, które składają się
na jego funkcję. Jaka jest funkcja
przypadku? W tym zad.? Odległość
między słowami niewyraźna jak wyraz
twarzy, który stracił nerw i ząb:
wiernie oddany stan rzeczy przed

zgonem w dorobku skutecznie oddala
nas od siebie, przyjmijmy to za pewnik,
przed którym nie było obaw, bo nie
braliśmy pod uwagę mandatu z krainy
czarów przy pleceniu wianka przed-
wczesnych ustaleń. Przepaść pełni jest

pełnią w przepaści. Przepaść pełni funkcję
otoczenia dla form przyjętych na zimno
i z zaskoczenia. Przepaści nie sposób
ustalić. Przepaść musi być zwieńczeniem
epickiego przyczynku do treści. Sama
chodzi na spacery, z których nie wraca.

Proszę mnie rozłączyć z Bytem.


POCAŁUNEK Z PETARDĄ

Tyle (w)czasowości – i co w niej robić? Przyjąć warunki
pokojowe i zacząć się starzeć. Na pewno jesteś, powtarzasz to
sobie, za każdym podejściem wyraźniej.

Piasek wypełnia po brzegi niedoskonałe usta kogoś podobnego
do lwa. Matka i butla z tlenem są pretekstem do osiągania
głębi bez potrzeby wstrzymywania oddechu.

Każdy przedmiot obracany w myślach i palcach
odtwarza drżenie w posadach systemu, zmienne współrzędne
zniszczenia. Pies, który je śledzi, doniesie o nich diabłu.

Cóż jest w stanie przywrócić przebranie lub wrócić
w przebraniu człowieka? dziura w równaniu, w ciele i nad
światłowodem, pustką nadęty dwuosobowy materac,

sypiasz na krawędzi czegoś, co jest jeszcze
większe, niż można było sądzić, wypuszcza gumowe
powietrze. I zewsząd dociera instrukcja obsługi.

Szymon Szwarc – Cztery wiersze
QR kod: Szymon Szwarc – Cztery wiersze