Wiersz do przyszłej dziewczyny mojego chłopaka

czcigodna Lou ostatnio chciałam schudnąć i zafarbować
na rudo włosy być bardziej tobą niż mieści się to w całości
wypełnionej dzikim biustem Anity Ekberg wyobraźni
Felliniego nosić porozciągane swetry i wulgarne gorsety
przekłuć język zrobić tatuaż zostać błyskawiczną fanką
Placebo albo Marylina Mansona nauczyć się ukrywać
z tym że słucham Bacha nocą ukradkiem zaplatam grzecznie
warkocze tańczę w rytm Gesang der Jünglinge modlitwę
psychotyczki dostaję wypieków od Sartre’a i Blanchota
na zabój głaszcze kota droga Lou naprawdę chciałabym
mieć większe usta i oczy i jak ty umieć szwendać się
bez celu po parku mieć setki seksownych awatarów
na każdy dzień tygodnia zimą nosić trampki i tiulowe
sukienki – jakoś mogę przeboleć prawie goła na mieście
te minus trzydzieści – a teraz liżę kość z zazdrości
wypluwam ości z zakłopotaniem gryzę wargę wydalam
złość wczoraj nad ranem widziałam twój rower porzucony
niezdarnie pod jego oknem tym samym przez które
kiedyś wyskoczyłam z miłości przyjrzyj się bliżej spostrzeżesz
ślad na betonie jeszcze jedno uważaj na niego lubi wylizywać
fiolki z tryptofanem kocha Courtney Love z okresu „Teenage
Whore” uważaj też na jezioro nad którym pierwszy raz
powiedziałam mu że nie będzie ostatnim i na podarte
pończochy kiedy poczujesz że wkrótce będzie za późno
wiesz to prawie tak jak gdybyśmy się zamieniły się miejscami
przejmiesz moje infekowane psychozą lęki za duże staniki
kolekcje miłosnych sznytów psychopatologie nerwic
kobiecych i trochę niemieckich filozofów modlitwy dziękczynne
i akryle Sasnala ślady po sznurze na szyi i sine nadgarstki
i jeszcze po raz ostatni uważaj na jego wysypki sprytnie
skrywane neurozy erotyczne fantazje dotknięte trądem bomb
pustą frazeologię patos kiepskiego aktora serie nerwowych
drzemek wyrzuty wylewane tonem obrażonego nastolatka
zapamiętaj w kawiarni zamawiaj biel czerń pogłębia brzydotę
naucz się odróżniać psychozę od czkawki odtąd wszystko
wokół ciebie będzie nienawiścią i znużeniem jeśli będziesz
zbyt lekka on przywiąże ci kamień śmierć zamknie ci usta
palcem pryszczatego gówniarza pamiętaj spora porcja Coli
smakuje prawie jak miłość lecz jeśli kochasz naucz się
umierać z miłości sto razy na sekundę


Kryzys inferno

jeśli wypijesz dość dużo kakao
smakuje jak wakacje
jeśli wystarczająco szybko
wódkę smakuje jak miłość
wykładasz postawy konformistyczne
w masce lisa wkładasz do głowy
kompulsje nauczasz neuroz rozliczasz
z psychoz gdy wymierzasz mi klapsa
za to że podciągając zbyt wysoko
pończochy złapałam szkolne wirusy
przywlokłam ze szkoły miłość wpadam
w serie nerwowych drzemek inferno
gorączek infekuję brudnymi lękami
namiętnie podduszam podbrzuszem
morduję ruchami bioder żółć krwawi
czerwienią zieleń zdycha bielą linią kolan
podpuszczam błękit gryzie fiolet jak dzikie
zwierzę szarpie rwąc cząstki pomarańczy
róż pryszczaty gówniarz
Tanatos


Poradnia dziewczęcych neuroz

kiedy uczyli umierać
byłaś na wagarach
lista jego zalet
cię zawstydza
ta lista cię zawstydza
spieniężasz ostatniego Foucaulta
na jego przyjemności
ukradkiem przełykasz ślinę
zasypiasz ze złości

przypadkowe kobiety –
przypadkowe numery?

kochasz na krawędzi
nienawiści


Modlitwa dziękczynna

dziękuję za najlepszy afrodyzjak zapach benzyny i gazu łzawiącego
dziękuję za wędkowanie w Sekwanie za rozgotowany obiad jako przejaw rozmemłanego umysłu
dziękuję za kilka pięknych kłamstw na temat prawdy w indonezyjskich kiblach
dziękuję za kąpiele z kostkami lodu przyrządy ograniczające poruszanie klatki piersiowej stosowane w celu wyrobienia nawyku właściwej postawy
dziękuję za każdą formę podróżowania nie będącą formą kłamstwa
dziękuję za brak szczęścia do szczęśliwych porównań i nieszczęśliwych
półślepych półgłuchych znieczulonych półgłówków
dziękuję za maniakalną depresyjność i latem sine ręce z zimna
dziękuję za Fizjonomikę Arystotelesa ostatni album Cheta Bakera Lou Rawlsa
dziękuję za zdrowe narodowe mleko które wybiela mi skórę od niego blaknę bieleję dlatego prawie nie sypiam
dziękuję za dobre rześkie wino z nad Loary po którym rzygam żółcią (do Muscadet’a gdzie Loara wpada do morza) pasują mięczaki) wyciągając ramiona do Dionizosa szare wina za muscaty albo portwainy które pili bitnicy (ty wolisz wytrawne)
dziękuję za to, że udało mi się bardziej pójść w stronę bukowskiego śmierć jako najwykwintniejsza z dziwek ale Mandale mnie nie kręcą chcę jeść mięso!
dziękuję za trawę która otwiera mnie na muzykę alkohol który otwiera mnie na chłopców miłość która otwiera mnie na śmierć
dziękuję za to że wiem wreszcie czym jest to co kocham i mogę pozwolić się temu zabić
za dziesiątki marnujących się ciał które codziennie mijam za nadmiar wolnych trudnych zaniedbanych opuszczonych szesnastoletnich wkurwionych chłopców nieletnich znachorów próbujących uwieść cię butelką wermutu
dziękuję za Mademoiselle Lamotrigine (ATC N03AX) i kwas który jest dżentelmenem
za pion który nie jest poziomem
za siedem przesiadek z Neapolu do Nicei przez San Sebastian w trakcie których dowiedziałeś się czegoś o niej
za modlitwy które nie stają się przekleństwami
za gibony/lole/blanty palone pośród wszechogarniającego subbasu
za śniadania na Barceloneta za mdlący widok morze Markiss kalmary widok palmy w Święto Zmarłych
za drugą aleję poszukiwania utraconej niewinności trzecią aleję smutku piątą aleję straconego splendoru
za polujący na tabletkę obolały od powtarzania obcych słów język
za ponaciągane ścięgna/przeforsowane stawy obolałe z miłości łydki za rzeczy inne i miękkie jak rozciąganie lędźwi
za zimę na Long Island kiedy pierwszy raz śnieg wyprzedził reklamę Coca-Coli
za rozbieganie zbawienne w przypadku wszystkich możliwych dolegliwości od bólu zęba po niepoważne miłosne cierpienia/niewypały
za bezruch nieprzedłużający cierpienia za miłość bez ryzyka kontuzji
za odkrycie że czasem kiedy wydawało się że umieram po prostu wystarczyło porządnie się wysikać
za słodkie cytryny bez cienia goryczy kwaśne winogrona gorzkie melony bezkrytyczne pochwały zbyt surowe oceny ćwiczenia w sztuce rezygnowania erotyczne kateksje obiektów trans i opętanie reakcje pozorowane
módlcie się do mnie szaleńcy albowiem moim bogactwem jest Rozpacz i syn jego Obłąkanie
( i analogowe płyty Velvet Underground)

Ninette Nerval – Cztery wiersze
QR kod: Ninette Nerval – Cztery wiersze