kruszenie
niebo było za wysoko. czerwone mięso wschodu
prężyło się jak łopatki żelaznego mężczyzny. pod mięsem my
my i wiatr, co zrzucał sosnowe gałązki
unosił w górę proch. że będziemy zawsze
chciałem powiedzieć. na szczęście w porę
ugryzłaś mnie w język
czyszczenie
czas świerszczy. ociężały plaster księżyca nad lichym
drewnianym pomostem. dookoła zaginają się
odłamki światła odbitego
błyszczące jak powłoka spłoszonej ryby. jest cicha noc
śnięta noc. przez nerkę przedziera się
oskrobany, wypatroszony
człowiek
drążenie
It’s something to dig
There’s something in the mud
Nicolas Jaar
ostatecznie jesteśmy sami. falująca pierś
spija cię pod bezbarwną postacią powietrza
oswojone ryby pływają wokół
niczym wierni
w procesji ciała i krwi. przyglądam się swojej świątyni
jej podstawy zanurzone są w mule
omackiem dotykają śliskich, podwodnych kłączy