Rozmawianie mew

Zimnemu

Nie wybiegłem w księżyc nad Zatoką Gdańską
Ósmego nie wracałem 10 lutego
Całowałem klamkę aż przymarzł mi język
Z kubków resztki ciepła zlizało żelazo

Mam doskonałą pamięć do dat oraz miejsc
Nie tak genialną jak syn marynarza
którego opowieść sięga 1906

Stanęliśmy tam gdzie żarzy się morze
i znicz obok róż. Też zapaliliśmy

Marynarski sen ma dopiero osiem lat

8 lutego 2020, Gdynia–Sopot–Gdańsk Oliwa


Na nich czy za nie

W grudniu na balkonie
w niszy pod rozwaloną walizką
pojawiło się jajko. Potem drugie
Płoszyła się gołębica
ale, wierna naturze
zawsze powracała

W połowie stycznia przymrozki ścięły jajka
Wcześniej matka porzuciła gniazdo i uciekła do Sydney
albo innego upalnego miejsca

Gdyby była kobietą
siedziałaby

Styczeń 2020


Mięta i para

Znieśliśmy co było do zniesienia i teraz
zamiast w łóżku kochamy się we wspólnym rachunku
Interesuje nas wyłącznie domowy budżet i dziury
jakie zrobił w podłodze
z nich wyrosły nasze jedyne pociechy


iCar

Zogniskowałem soczewkę na menisk
Pizga grudzień. Z trudem
rozpina oczy i okna
komunikatorów, portmonetki
drzwi porą wyjść. Za dużo wyliczeń
tary w centrach handlowych które ktoś pokochał
Pokochał to jest?

Nie ma prawdy w języku. Już Platon przypuszczał
że twoje „do zobaczenia” będzie bliskie „zobaczymy”
Przed Centrum Stomatologicznym zaciskałem zęby
paląc papierosy w oczekiwaniu na iCara
Choć była noc noc noc, tylko światła lamp
dawały po kieszeni, po oczach
poznawałem ubogich, bohaterów getta

Pizga grudzień. Z trudem
zogniskowałem soczewkę na menisk
Długo szukałem klucza do klatki
Zdążyłaś się ulotnić zanim z nieba spadłem

Marcin Podlaski – Cztery wiersze
QR kod: Marcin Podlaski – Cztery wiersze