Ołeh Bohun

Modlitwa

W zależności od tego, kto wchodzi
do tego zmniejszonego lasu, modlitwę słyszymy
zlęknieni
i niedługo potem

I zatrzymujemy się bez siebie
(sami tylko: mech || mech)
I słyszeć — spokojnie — przed wyjściem — tylko stadka serca
gdy w ruchu
przebłyskują tak samo:

Tam || tutaj — długie,
jak trup —
(utrzymują się
nawet
za lasem)
. . . . . . .
. . . . . . .
. . . . . . .


Olga Bragina

***

moi toksyczni krewni powiadali: „Masz zbyt cienkie palce,
nie będziesz mogła nosić obrączki”
były mąż powiadał: „Co ty beze mnie zrobisz, nikt ciebie nie pokocha”
kontrolerzy powiadali: „Jaki podejrzany studencki”
i nikomu nie przychodziło do głowy zażądać od nich legitymacji w
zamian
reklama w metro powiada: „Potrzebujesz mieszkania na zamknięym osiedlu
»Praga«
mąż dziecko mieszkanie pies co ty tu gromadzisz się w metrze w godzinach szczytu
stwarzasz pozory życia”
potrzebujesz takiej siebie by z niczym nie pomylić czerwona gałąź
jedno i to samo metro obcych miast ojczyzny
by oduczyć się mówić nie pamiętać gdzie jest światło
tabliczki z nazwami ulic powiadają że poezja martwa polityka nie
ma sensu fonetyka antykwariatu nieszczęsna
ziemia pokryta szkłem o ciepłej porze doby
chodź nigdzie nie pójdziemy tu i tak jest dobrze


Ania Chromowa

Ważne Rzeczy

mam dość wyrażenia
„mówić o rzeczach ważnych”
pragnę
mówić o nieważnych
o sygnałach samochodowych, rozbrzmiewających za oknem
o zgadze po rybie
o niespodziewanym nocnym deszczu, którego nikt nie usłyszał,
który nie zostawił śladów ani na ziemi, ani w powietrzu,
tylko zmoczył pozostawioną na balkonie książkę
której nie będę cytować
i autora nie będę przytaczać
ponieważ jest ona w całości o rzeczach ważnych
na tyle ważnych, że nieważne, kto i co o nich napisał


Fridrich Czernyszow

 

***

kobiety w wieku od 15 do 45
narażone są na większe ryzyko przemocy domowej
w rodzinie lub na ulicy
niż na ryzyko raka czy wypadku samochodowego
od seksu umiera więcej kobiet niż od wojny
od tego co nazywa się seksem
chuj wystrzela częściej od karabinu
chuj groźniejszy od pijanego za kierownicą
czy też zepsutych świateł
nie da się zamienić na zabawkowy
jak automat dla chłopca ze wsi
(zamienić go na zabawkowy to wstyd albo za drogo
albo i to i to jednocześnie)
tym dwóm wyraźnie nie starczyło broni
dlatego poszli okraść sex shop
by nie psuć statystyki konkurującej z wojną
i gdy trzymamy się za ręce
i nie zabijamy się nawzajem
zabijają nas za to
że ich rozbrajamy


Jarosław Gołowań

 

Mój Martian

kraby w kamieniach
kraby w kieszeniach
jałowcowe polanki

to właśnie jest nasze serce

nocą latarka odnajdzie je
zręcznym ruchem rąk
świeżych zadraśnięć paraliż

to właśnie jest nasze serce

woda szepcze
śladami boga
stopami pana
miękkością wodorostów

to właśnie jest nasze serce

przebieżka po księżycowej ścieżce
po horyzont
i z powrotem
zajrzeć za kraj za raj świata
za kraj siebie za
i wrócić

do

siebie

na

kraj

do wiele razy

nie zderzyć się
nie zderzyć się
nie zedrzeć się

to właśnie jest nasze serce

wahadłowy seks
nocą w uciążliwych warunkach
słona sperma
w namiocie żywych owadów

to właśnie jest nasze serce

ktoś uderza rybą
o
morze
i o powierzchnię gór, ja
o lód
dzięcioł stuka wskazówką
klepsydry

to właśnie jest nasze serce

pies leży
i czeka czeka
czeka

odciski palców zlizanych
przez język połamanych paznokci
okaleczonych słów snów

to właśnie jest nasze serce

uprzejme i niewinne
śpimy na kościach wszechświata
przy wygasłym ognisku
płomyki tęczy
tlące się języki miłości

serce nasze to właśnie jest


Aleksandr Koczarian

 

***

by spać spokojnie,
potrzeba mi, byś
stał za rogiem.

w kolorowym sarafanie,
z rumiankami
w brodzie.

z czeburkiem, ikonką,
szklanką wina,
dłutem.

zwyczajnie mi potrzeba,
czekaj na mnie za rogiem.


Ija Kiwa

 

***

chłopiec z sąsiedztwa nie chce być zauważonym
przykrywa twarz koszulką w niebiańskim kolorze
sugeruje widoczność w głowie
chodzi bez głowy

niebieski zielony
wcale nie podobne
migocze na tle drzew

kolor bezbarwność
białowłosość przyjąć za zachmurzenie
torebkę z topolowym puchem
ale cóż począć z ruchem

powietrze odlane w kształcie małego chłopca
nie odwiedza chust babuszek na ławce
siatki alkoholików pod sklepem

w zabawie w chowanego z wyimaginowanymi przyjaciółmi
introwertyk ma zawsze szansę schować się
w samym sobie

ale cóż zrobić z wyimaginowanymi wrogami
gdzie ukryć się przed wyimagionowanymi wrogami

wojna nigdy nie przestaje pokładać nadziei znosi wszystko


Myrosław Łajuk

 

Eremita i kamień

jesteś handlarzem ziemią na której
zakwita jałowiec

jesteś poławiaczem ptaków wplątanych
w mocne gałęzie krzewów iglastych
klatki twe zardzewiałe
jesteś pasterzem korzenia żeń-szenia
i opiekunem człekokształtnej mandragory
jesteś ogrodnikiem czarnego jeziora pod skałą
i całego tego potu

czekasz w wąwozie
i odległe zbocza –
tu kilka odcieni zieleni
musisz je zapamiętać
czekasz w wąwozie
i sterta szarych kamieni –
miliony lat staczały się ze szczytu
a po upływie dni zmieniały dnie

jesteś handlarzem ziemią na której zakwita jałowiec
kolory szmaragdowe stawały się z czasem
czarne jak oczy
i jesteś stróżem tego spojrzenia
w którym zebrano wszystko
jezioro i żeń-szeń i ptaki i
człekokształtną mandragorę

w połowie drogi na górę usiedliśmy by odpocząć
i rozpalić ognisko
w pobliżu skały
jesteś rysunkiem na kamieniu
jesteś moim rysunkiem na kamieniu


Anton Połunin

 

Kim jesteś

Kim takim jesteś, żeby chodzić i mówić tu
Kim takim jesteś, żeby chodzić tu i mówić
Na elastycznej nodze
Na klonowej gałązce
Podskakując po ptasiemu
Na co drugim

Jak śpisz ty
Z takimi ostrzami nad głową
Z takim piekłem pod głową
Jak ty śmiesz
Chodzić tu i mówić
Jak gdyby życie to jeszcze nie wszystko co istnieje prócz śmierci
Jak gdyby istniało jeszcze coś więcej prócz śmierci
Chociażby mężczyzna i żona jego

Mężczyzna i dzieci
Którym się nie podobasz
ty
Ze swoją niestrawnością
I wyjazdami za granicę
Jak gdyby jednemu tobie chciało się za granicę
A nam przychodzi tylko kochać ojczyznę
Hodować pazury i kły
Żeby tylko być tu
Być tu i mówić
Chodzić i mówić
Tu


Jewgienij Piwień

 

***

wieloletnią chmurę
przywiązano
do pyłku w kąciku oka
co rozumiemy jako
„strasznego” wykładowcę
na wypłowiałej tabliczce
znalezionego pośród stepu
budynku
tam runiesz
na królicze skórki
i jakoś przezimujesz
oczy odpoczną


Janis Sinajko

 

***

w koronach zimowych drzew
dusze wielkich zwierząt
dorównują ptakom

może
półprzezroczysty waleń

gałęzie przechodzą na wylot
niczym czarne ostre żyły
ciągną się do miejsca serca

lecz zgroza ruchu
zmiana wzoru

wysoki blady mięsień słońca
kurczy się wpierw
od jeszcze nie wypowiedzianej rany


Siergiej Wojnałowicz

***

szyja czapli
powtarza
ślad węża
powtarza
wiśniową gałąź ~
linię roztopionego lodu ~

i ruch
i linię

i ruch
jak z płatka
chłopiec zawisł nad rzeką do skoku


Mychajło Żarżajło

 

***

obrazek który pieścisz

drewniana fontanna starej wiśni
kapliczka budki lęgowej gdzie osiedliły się sikorki
straszydło na czereśni
zakręcone krany tulipanów
skomplikowany krój pisma winogron
touchpad wycieraczka pod drzwiami

spowolnione jojo ślimaków
spotulniała w krzewach porzeczki antylopa snu
najeżone rękawice
dom z niezasłoniętą głową
kapelusz w ręce

ale
na brzeg horyzontu wyrzucił się granitowy wieloryb kamieniołomu
wybuchy skały kanonada oddychania
fontanny dymu

chwilę przed
żuraw krynicy w roli naturalnego żurawia
mężczyzna obok krynicy w roli prawdziwego mężczyzny
woda w roli wody
i słońce w roli słońca


Anna Malihon

***

Dawno chciałam zapytać: jak ci tam jest, po tamej stronie wojny? 
Zdaje się, że jest tam na tyle ciepło, że śnieg przemienia się w mleko, 
а chłopiec ze skrzypcami stoi cały rok w koszulce, 
i gołębie, wzlatujące nad ratuszem, 
zawisają pomiędzy śniegiem a muzyką, 
niczym wystrzelone kule – pomiędzy duszą a ciałem. 

Lecz teraz nie będę pisać o nas. 
Napiszę o miastach skąd w długich ciężkich kopertach 
zamiast listów przychodzą dzieci, 
gdzie przestraszone słońce, jak zamrożona mandarynka, 
wytacza się raz na tydzień, 
i poprzez dym widać dym, 
i poprzez śmierć kiełkuje śmierć. 

Rozerwij swą pierś, pokaż swe wewnętrzne piekło – 
pokaż, co znaczy być samotnikiem, 
jak to jest – gdy taka pustka, że nie ma się o kogo nawet zranić. 
Naucz mnie języka ścian – 
a ja pokażę ci miasta – 
i wymyślony przez ciebie chłopiec sprzeda swe skrzypce, 
by kupić palto. 

Dawno chciałam zapytać: za co? I kiedy to się skończy? 
Tyle czasu minęło, a ja wciąż znajduję 
zapalniczki w kieszeniach – jeszcze z lata... 
Cóż więc począć z tym całym ogniem? 
Więcej ognia, niż ciepła. 
Więcej ścian, niż drzwi. 
Czy nauczysz mnie języka ścian?

przełożył Tomasz Pierzchała

Nowa poezja z Ukrainy
QR kod: Nowa poezja z Ukrainy