Marcin Świetlicki

jeśli przeznaczenie, karma, prawo odwzajemnienia,
lub zwykła grawitacja
są bezradne,
to chociaż niech MARCIN ŚWIETLICKI
przeczyta ten wiersz i pociągnie za sznurki.


Przestałem wierzyć w Boga nim strzeliłem najważniejszego gola w życiu

mieliśmy grać w piłkę.
to był ważny, honorowy mecz.
zaczął padać deszcz.
pomyślałem, a chuj ci w dupę!


Dystans, który mnie dzieli

i dzieci. i to, że nikt nie jest tak głupi po trzydziestce, nawet ja. i że można, ale nie trzeba. i że nie stać mnie. i że, byłabyś głupia, a nie jesteś.
więc póki co kalmary, kawior i
podglądanie.
i słowa, którymi kłamię. i twoja
lekcja KRAV MAGI.
i dzień mój spędzony w sposób taki byle jaki.
i za chwilę, pstryk, i pa.


Opalałem się całą noc

całkiem możliwe, że pięć metrów ode mnie
leży piłka plażowa.
na szczęście jej nie widzę. nie widzę też
tłustych dzieciaków bijących się łopatkami.
cisza.
dlaczego nocą żadna kobieta się nie opala?
nie rozumiem.
a chuj z nią.
piasek jest wilgotny i chłodny.
można się obejść bez kobiety.
mewy.
leżę na rozkładanym łóżku.
patrzę na
księżyc. nie kąpię się, za ciemno.
wakacje.
ja – DISNEY – opalam się w nocy.
na biało.


Kobieta w hotelu

być może 1, być może 10 jak obiecała
sobie.
ile połknęła?
po 10 tabletkach nasennych zamierza
przespać ból i obudzić się w innym świecie.
wstanie za 2 dni.
wiem, że jej się uda. jest silna. i świetnie strzela.
grywała w golfa, squasha.
dała sobie radę w triathlonie.
świat zostawi ją w spokoju. wiem, że mu się uda.
proszę nie pukać do jej pokoju. ona musi się wyspać.
tymczasem.
DISNEY potrzebuje auta z kierowcą.
kluczy do nowego mieszkania.
1000 skrętów. 1500 butelek wina.
około 27000 godzin wakacji.
300 kochanek.
40 życzliwych redaktorów.
tutaj i tam.
300 000 w gotówce. tym razem nie zamierzam płacić podatku.
1 walizki na 300 000 w gotówce. 3 par lekkich spodni.
5000 prezerwatyw.
20 rodzajów perfum. przenośnego radia.
1 pistoletu gazowego. 1 skutera.
3 par kąpielówek. kilkudziesięciu biletów lotniczych.
kilkunastu wejściówek do muzeów. zaproszeń na 50 koncertów.
przyda mi się kamera. (dyktafon z mikrofonem już mam).
oraz.
900 litrów soku z rubinowych grejpfrutów.
10 linijek jednego proszku, 10 linijek drugiego proszku.
1 kartonik. 15 kapeluszy.
1 dom u podnóża góry.
oraz kilka ton świeżego powietrza.


Sześciolatek relaksujący się na polu bitwy

trawa to las.
krawężnik to most.
ulica to ocean lub morze.
działania wojenne rzadko są prowadzone na morzu.
ziemia to pole bitwy. ogólnie obszar działań wojennych.
kamień to samolot.
mały to myśliwiec.
większy, cięższy to bombowiec.
uderzenie kamieniem to zrzucenie bomby.
lub oddanie strzału z broni maszynowej.
czarne mrówki to VIETCONG.
czerwone mrówki to jeszcze gorsze ŚCIERWO.
ślimaki to czołgi ŚCIERWA.
występują w dwóch odmianach: opancerzonej i lekkiej.
larwy motyli to kolumna samochodów transportujących
dla wroga broń i jedzenie na front.
motyle to trudne do strącenia samoloty wroga.
pszczoły, osy to podstępna broń biologiczna ŚCIERWA.
absolutnie niedopuszczalna, bowiem mały DISNEY ma alergię.
od sprawności prawej ręki, od umiejętności imitacji
wybuchów ustami zależy skuteczność sześcioletniego zabójcy.
jatka zazwyczaj zaczyna się po śniadaniu i trwa
kilka godzin.
potem można pokopać piłkę. zjeść obiad.
zabijanie ŚCIERWA popołudniem jest nudne.


O co chodziło z tym pościgiem

ja, DISNEY, poeta i dobrze zapowiadający się bramkarz
mieliśmy do opróżnienia butelkę TOKAJU i kilka butelek
czegoś podrzędnego.
należało zacząć od czegoś podrzędnego i tak
właśnie zrobiliśmy.
bramkarz całą noc mówił, że musi przelecieć trupa.
mam jedną dziewczynę na oku, ale ona jeszcze żyje.
jesteś dewiantem – mówi poeta, a ja kiwam głową.
nie wierzyliśmy w jego gadkę aż do momentu, w którym zabrał swoje rzeczy i uciekł.
chyba nie poczuł się urażony?
cholera go wie. oby nigdy niczego nie wsadził. żywej lub martwej.
zgadzam się.

przez chwilę pijemy we dwóch, milczymy.
narasta w nas poczucie odpowiedzialności.

gonimy go?
tak. (…..)
HALO? potrzebujemy taksówkę. musimy dogonić autobus.
słucham? – pyta dyspozytor.
to będzie pościg. czy kierowca jest gotów podjąć
wyzwanie? tak, mamy pieniądze. mamy całą walizkę pieniędzy.
5 minut później siedzimy w samochodzie.
wyjaśniamy facetowi, o co nam chodzi.
jego zęby błyszczą.
– OK, CHŁOPAKI, ZROBIMY TO!
po 20 minutach wyprzedzamy autobus.
na jednym z wielu przystanków wchodzimy do środka.
podajemy się za kogoś, kim nie jesteśmy.
odbijamy zbiega. zostawiamy kierowcę i pasażerów
z poczuciem, że właśnie przeżyli coś,
czego i tak nie będą
wspominać.
jest 1.30 w nocy. nasz świat budzi się do życia.


Głupi samiec

boże, pomóż mi.
nie bądź głupi.
weź się w garść, człowieku.
weź się, nie proś się.
porwij ją, nawet, jeżeli cię
opluje, oskarży, a potem wszystko odwoła.
asekurant, a jak zagrozi ci więzieniem, to co?
nie kiwniesz palcem? i ona ma chcieć postawić ci obiad, gdy będziesz bezdomny?


Odwagi

taki ważny? niezbędny?
a może właśnie ta dziewczyna, która wydawała ci się. może ona?
kiedyś zapraszała cię na wino?
skwaśniało?
gdybym był latawcem.
dębem, albo jej wibratorem, wiedziałbym jak ją znów do siebie przekonać.
pokaż mi, a potem w aucie, weź go.
nie ma co się szczypać, gdy chcesz.


Joe Pesci doesn’t fuck around

ale nie było go, gdy zgłosił się do mnie rozgadany, lekko
sepleniący chłopak.
a facet w typie JOE PESCI pasuje do takiej historyjki.
(…..)
chłopak mówi mi: proszę pana, chciałbym
zbudować przyzwoitą piramidę
finansową.
odpowiedziałem mu: synu, da się załatwić.
wujek DISNEY nie takie rzeczy robił za pieniądze.
po chwili chłopak dodaje: proszę pana, nie zamierzam przestać.
chcę dalej zarabiać
na ludzkiej głupocie. skubnąłem już 2000 osób.
każdą na 400.
odpowiedziałem mu: synu, rób jak uważasz.
mnie jednak nie. płacisz z góry.
(…..)
był bardzo dumny z siebie.
pisała o nim prasa lokalna. prokurator siedział mu na
ogonie, ale chłopak czuł w sobie tego odwiecznego ducha przedsiębiorczości.
chciał kraść. i już.
wujek DISNEY – mówię mu – sugeruje byś zaczął od
nazwy. piramida finansowa musi
mieć przyzwoitą oprawę językową. zaproponuję ci
coś o mitycznym brzmieniu. chyba nie boisz się zostać bogiem? – spytałem.
ależ skąd! – odpowiedział.
nie dał rady. 3 tygodnie po uruchomieniu systemu
ogłosił jego upadek. i w tym momencie przydałby
się facet w typie JOE PESCI. pięściami przemówiłby szczawikowi
do rozsądku. zmusiłby go do powrotu.
wujek DISNEY nie działa na szkodę swoich klientów.


Ktoś w kim można się zakochać

ma w szafie sandały. sukienki.
szminki. książki. stanik. koszulki
na ramiączkach. spódnice. legginsy.
spodnie. golfy. szarawary. kluczyki do auta.
zapięcie do roweru.
moje zdjęcie bez autografu.
i jest kobietą, o której potrafię tylko powiedzieć,
że ma w szafie sandały. szminki. stanik.
na ramiączkach. legginsy. golfy. kluczyki do auta.
moje zdjęcie bez autografu.
na boga! rusz łbem! jest kobietą.
sądziłeś, że wieszakiem noszącym
się dla ciebie?


Uratowałem sukę i jej szczeniaki

nie pamiętam proporcji. zdaje się, że 1:4.
cukier oraz saletra. zmieszałem. wyszło prawie pół słoika.
chciałem sprawdzić jakość produktu. podpaliłem próbkę.
był doskonały. palił się dynamicznie. dawał dużo dymu.
różowy ogień nagle rozbłysnął w słoiku. wybuch ogłuszył mnie
na kilka sekund. niebawem w kuchni widoczność spadła do zera.
otworzyłem okna. musiałem odebrać jej szczenięta i przenieść je
w bezpieczne miejsce. po kolejnych dziesięciu minutach
wiedziałem już, że nie chcę być strażakiem.
biedna rodzina O`CONNORÓW nigdy nie dowie się,
jaki byłem dzielny. pies żył jeszcze 10 lat.


Okradłem sklep spożywczy

nie będę ukrywał. nie było to widowiskowe.
on – CASTRO – miał worek.
ja – DISNEY – miałem głupi pomysł. weszliśmy do sklepu, w którym
był ocet i lody. ukradliśmy.
kosztował 2 złote, nie mieliśmy tyle.
brakowało nam połowę.
dziesięciolatek nie pracuje. a szkoda.
nikt nas nie złapał. potem już nic nie ukradłem.
okradziono mnie kilka razy. chciałbym zobaczyć
wielki pomnik złodzieja. wykuty w lodzie
śmietankowym.


Rozczarowany

gdybym był najszybszym komputerem na ziemi
i tak nie potrafiłbym policzyć wszystkich kropli deszczu,
spadających na 2 000 000 miasto, takie z niezadłużonymi
szpitalami i prezydentem powszechnie szanowanym za
ostrożność.

wcale mnie nie pociesza fakt, że nikt
na tym świecie
nie zliczy kropli deszczu, spadających
na miasto bombardowane kiedyś przez 791 bombowców.
to niewiarygodne, ale zrzuciły łącznie 2284 tony
materiałów wybuchowych.

Ian Kemp – Wiersze
QR kod: Ian Kemp – Wiersze