Na Kościuszki leżał kot

Miał łapki ułożone
Jakby spał
Stałam chwilę
Zacisnęłam pięści

Na bohomolca już nie pamiętałam o kocie
Było mi trochę głupio
Pomyślałam, że
Tak wygląda każda śmierć


Wasze życie upchnięte

Zamknięte
W garnku
Barszcz rosół
Tylko dla was
Tylko dla was
Odrobina ciepła
Schab w sosie
Wódka na stole
Gdyby pukał jezus to już wiemy w sumie od dawna
Nikt by nie usłyszał


Przyglądam się

Jak wkłada dżinsy
Krzyczy do mnie: wstawaj!!
Boże jak ja go kocham
Jego oczy i włosy i chude nogi
I to jak sprowadza mnie na ziemię
Kiedy umiera jaskółka
W moim pudełku po butach
Wiezie ją do weterynarza
I kłamie,
mówi:
„przestań! Już się nią zajął lekarz!!”
Wtedy właśnie
Kocham go najbardziej na świecie


młodość mówi nadzieją

przyglądam się
z dwuznaczną gulą w gardle
jak Celine
nad tą krwawiącą dziewczyną
przecież to nie może być jasne
czy naprawdę
nic
nie da się zrobić?
Pięć lat później
Gaszę w pokoju światło
I już wiem
Jutro może znowu zapomnę


skąd te góry

piętrzące się fałdy
czystej pustej bezsensownej
rozpaczy?
To ich energiczne
Uśmiechy
To muszą być one
Tak płaskie
Że nic nie prześwituje
Spod spodu
Przecież nie mamy żadnych powodów do śmiechu
A jednak właśnie to jest
chwilowo
powodem mojego


twoje codzienne zajęcia

ty patrzysz na mnie
cała pogrążona w przerażeniu
tylko z tego jestem dumna
że mnie przerażenie spisało na straty
z daleka mnie omija
to pozwala mi schodzić głębiej
gdzie nikt nie chce,
gorzej,
każdy kto się boi,
bardzo odważnie prycha
z zażenowania


moja przyjaciółka chce robić hajs

dość dobrze wiedziałam, że
idę w złą stronę
że powinnam tak jak ty
nie potrafić przywiązywać się
aż tak

do ogłupiałego punktu
w którym marzenie
to tylko on i ty i wasz stworzony świat
bo na ogół świat jest niedobry
i zawsze trzeba się męczyć
żeby wytrzymać
ale tamten świat byłby nasz,

Ale ja nie tylko potrafię,
Ja czynnie czynię
Wszystko, co tak bardzo nie rozsądne
I tak bardzo nie mogę
i nie chcę
inaczej


nie mam nikogo

oprócz ciebie
to prawda
śmiejesz się
nie mam już nawet siebie
jak cię widzę
jestem pijana
a przecież przestałam
pić
śmiejesz się


nie oddzwaniam

i tak dalej
nie chce mi się żegnać
czekam tylko na niego
jeśli on odejdzie
jeśli to naprawdę stanie się prawdą
jeśli
wciąż nie mogę sobie wyobrazić
dalszej części


mops

dom opieki leki pscyhiatryk
alimenty
„pierdolone” „jebane”
i inne
Przy rodzinnym stole
omawiane sprawy
Wchodzę w dorosłość
Patrzę na nich
Obrus zaciskam w pięściach
Pięści zaciskam
odkąd pamiętam


Jej twarz nade mną

Żądna krwi
Nadchodzi
Wszystko musi opierać się na zysku
Nawet krótkie posiedzenie
Na sedesie
Zostałam zarżnięta
Wzięta w zaprzęg
Mam zarabiać
Mam
Niebyć


Moja miłość

Tylko kwiaty i miód
Moja miłość
Cztery pożyczki w przód
Moja miłość
Samotna
To ja i ty
Zbudujemy sobie świat piękny
Chociaż to wszystko takie
Niepewne
Proszę, uwierz mi


Daj mi to

dostrzegalną tylko dla mnie
namiastkę miłości
Zapłacę każdą cenę
Do końca życia będę pchać ten kamień
Nigdy tego nie miałam
Dlatego
Niczego innego nie chcę


Zapytałam tylko czy wszystko w porządku

To był błąd
Usiadła
Mówiła
Za dużo
Za dużo niewinnych słów
Ubrana w skórę Najlepszego Człowieka
Który Zawsze Czyni Dobro
Ma Prawo
siać piekło
przecież to jej się należy
halo
to ona jest Dobra.

Po siedmiu dniach pracy
chciałam w spokoju dopić piwo
musiałam ją błagać
„Mamo, jestem zmęczona,
Porozmawiamy o waszym rozwodzie jutro”
Nazwała mnie egoistką
I wyszła
Po czym ja
Już nigdy nic nie zrobię
W spokoju

Alicja Rosińska – Czternaście wierszy
QR kod: Alicja Rosińska – Czternaście wierszy