Mały Eliasz
W niektórych wierzeniach przestrzeń snu
jest bardzo podobna do przestrzeni pośmiertnej.
Wszystko porozrzucane. Drogi. Domy. Ludzie
pomieszani. Tak samo jak uczucia, historie i życiorysy.
Gdzieś tam funkcjonować, w którymś wspomnieniu,
przez chwilę, bo zaraz nadejdzie kolejne.
Tęczowe bańki unoszą się nad oceanem.
Albo inaczej: planety zawieszone w czerni.
Przeskakiwać po nich jak neuron
niewidzialnego mózgu, który tkają mgławice:
Mgławica Orła, Mgławica Eskimos, Mgławica Rozety.
A już na pewno Koński Łeb, piękna, ciemna mgławica.
Jeżeli istnieje czyste myślenie w przestrzeni,
istnieją też myśli silne, o wielkim ciężarze,
być może – jak powiedziałby fizyk – o masie tak dużej,
że zakrzywiają ową bezczasowość zaświatów:
utkane stworzenie spływa z bańkami jak z karmanem
w czarną dziurę – źrenicę ludzkiego oka. Ale o tym
– nasz drogi Aniele i drogi Boże – cisza.
Gdy mały Eliasz wraca, potrafi tylko płakać.
2018
Jakim językiem do mnie mówisz, światło?
Jakim językiem do mnie mówisz, światło? Otwieram cię i widzę stos dalekich liter, jak gwiazdy. A potem dzień, odgłosy świata. Nie światła ono zawsze milczy i patrzy na nas jak na swoje dzieci. Gdzieś w środku je słyszymy. Gdybym spotkał tu Boga, pewnie też by milczał i słuchał tylko niematerialnych odgłosów mojego czystego lub brudnego serca. Jakim językiem do mnie mówisz, światło? Twój język jest wszędzie: zapisane lądy, zapisane głębiny. Oddychać słońcem, iść słońcem, jeść słońcem, głosić słońcem dobrą nowinę. Ogólnie – być nim, tyle, że przetransformowanym. I czuć się tak, jakby miało się udział w stwarzaniu, ożywianiu. Świadomość – śluza, która otwiera się czasem i rzeka (najlepiej porzeczkowa) zalewa fotony wokół i słychać oddech wszystkich byłych wcieleń, aż do tego pierwszego: ogromnej, jasnej kuli. Jakim językiem mówisz? Alfabetem jest moim miłość.
2018
Uwolnione krąży
ten pęd uwolnionych myśli i uczuć energia z serc w przestrzeni haczyki na bruzdach pól na liściach na grzbietach fal gdy muszle pod pracują zasłuchane głos spalanych w ogniu drzew otwierającej się ziemi spojrzenia wszystkie spojrzenia od początku świata czytane
2008
Po
czasem w środku nocy budzi mnie mgła naszych dni
otwieram szeroko oczy i martwię
boje się
morze
milionletnie serce
które zaraz
pęknie – topielec
wychodzi na brzeg
patrzy
noc
sinooka królowa
podaje mu kielich i oczy
zaczynają lśnić
kiedy pije włosy kiedy pije
pije pije
wiatr
winny jest wiatr
co porywa ludzi
a potem zostawia w takich miejscach
2014
We śnie, w wierszu i w życiu
mój sen w twoim
twój sen w moim
w swoim śnie
wołałaś: kocham cię kocham
do kogoś
w oddali
w moim śnie
słyszałem: kocham cię kocham
od kogoś
w oddali
mijały lata
nie znaliśmy się
wcale
gdyby nie wiersz o tym
może nie wiedzielibyśmy
nic o sobie
a tak
jesteśmy tu
rozmawiamy
usłyszałem
usłyszałaś
2018
Z tobą
Z tobą nawet kłótnia jest świętem trąbek
na wyspie świętych koni.
Z tobą nawet rozłąka
jest deszczem czułych baniek,
w każdej nasze ramiona. Z tobą
jestem, gdy piszę list do wyroczni. Armie
jej pilnują. Właśnie posnęły i możemy pytać:
Czy będę z tobą jutro? Pojutrze?
Na zawsze? Daleko i blisko.
W tym czy innym życiu.
Tymczasem wyrocznia: byliście,
będziecie, jesteście jednością.
2018
Henderson, król deszczu
zaklinacze deszczu tańczyli w wioskach
czy deszcz był kochający?
podobno czasem wszystkich przytulał
urzeczony śpiewem
dlatego ja – Chuchanno – jak szaman
wyślę ci dziś ciepły deszcz na spotkanie
poznasz go
po ukrytym wołaniu
gdy pokryje góry
wieżowce szybę sypialni
co noc obserwuję twój dom z satelity
ktoś
– stróż anioł? –
miał cudowny koncept:
z migolampek
w okienku
ułożył serce
2013/2018
Pociąg Rachmaninoff – Miłość
Płynna rzeczywistość miłości,
obserwowana z innego wymiaru.
Przesuwanie
niewidzialnym palcem szklanych pociągów,
po szklanym ekranie
Rhapsodii Rachmaninoffa.
2018
Sacra translatiazone
rzeka
noc
trzciny
w błękitno-fioletowym
elektrycznym świetle
jesteś tam?
czuję jak
tłumaczysz moje wiersze
kolumny świateł
w czarnej wodzie
miejskiego stawu
i rybak
rozmawiający z Aine
o literaturze
jesteś tam?
czuję jak
tłumaczysz moje wiersze
samochodów milion
w każdym inny świat
inne planety
w tę gwieździstoelektryczną noc
z lunety patrzę na ciebie
asteroido
jesteś tam?
czuję jak
tłumaczysz moje wiersze
2018
Santa Maria 3
Dziś rano przyszła do mnie marmurowa rzeka. Zamiast otworzyć oczy w domu, zasnąłem w kamieniu marmurowej przestrzeni, który przesuwa się lekko marmurowym lasem, marmurowym wiatrem. Bóg odsłania głaz: "Musisz stąd odejść" – mówi. Potop. Wsiąść do pociągu nim zaleje serce i ostatnie drogi ucieczki. Jeszcze dzień – tak bardzo to czuję – a znowu stanę się niczyim ptakiem, niczyim stworzeniem. Czasem, wieczorami – wielkie, wielkie nieba, jednak nie te nad blokami, lecz te nad autostradą – i jest taka noc kolorowa, kiedy nieba zamieniają się w wir dali i słychać te wszystkie miejsca nieznane, jak szumią, jak się przelewają. Wychodzi na to – mój stróżu aniele – że znów wyjedziemy w poszukiwaniach. Aż w końcu ozdrowieję: ziemia zadrży, śnieg zawieje, ruszy oddech drzew. Aż wchłonie mnie ta biel, biel, biel. Aż dno, tego wiersza, który jest o niczym, pęknie –
2009/2018
Delfiny oceaniczne
Aby zobaczyć, trzeba się mocno skupić.
Cząsteczki, które krążą w przestrzeni
były wcześniej w mojej głowie.
Wróciły, aby układać, napędzać.
Słoneczny delfinie,
znów mnie zauważyłeś
w tej części Polski,
tak pięknie wynurzasz się z chmur,
kozłując obok pociągu.
Widzę cię.
Widzisz mnie.
W nowym mieście,
w nowym kraju. Stojąc na moście
podziwiam wieżowce. Wiatr,
który pędzi przeze jest wiatrem znad
wszystkich kontynentów. Więc jest
takie miejsce, uchwytne
w olśnieniu civitas uniwersum.
Jakby życia
druga powierzchnia.
Tworzący się ląd.
Wymiar otwarty.
2011/2018
W 35. zimę życia wchodzę szczęśliwy
śnieg lśni w słońcu
przez cały dzień, a wieczorem
z wysokich kominów dym, powoli
koi niebo i nasze spojrzenia.
Po wielu upadkach udało się
osiągnąć to, co chciałem.
Żadnych skrajności teraz,
żadnych niepotrzebnych przygód. Odpoczywam.
Odpoczywasz. Odpoczywamy.
Jaka to piękna koniugacja.
Albo: pieniądze wpływają na konto
każdego miesiąca za pracę lekką,
dającą swobodę. Szczęście
prawdziwe, cudzwiązek
frazeologiczny. Przytulajmy się,
najdroższa, pokochajmy. Dziś rano
śmiałem się jak głupi przez pół godziny.
Nasz kot nazywa się Safona
i lubi Wisławę Szymborską. W ogóle mruczy,
kiedy czytam albo piszę. Szczęście
prawdziwe, to mieć w życiu jakąś pasję.
I wszystko sobie dobrze poukładać.
Spierdolić czasem? Owszem, ale bez przesady.
I tak cię kocham, draniu – mówi dobra kobieta.
Do końca świata będę ci przyjacielem.
Odwilż przetarła oczy w lutym
i jest przyjemnie ciepło. Sto tysięcy dni
i sto tysięcy nocy błądzenia
kończy się w spłaconym mieszkaniu. Więc ty,
wczesnowiosenne dziecko, co płaczesz
rano, kiedy jadę do pracy
i wieczorem, kiedy wracam,
poczekaj jeszcze.
Jestem zmęczony.
Dobranoc,
moje drugie słońce.
2018