Osoby:

Jim  (Morrison)
Rafał  (Wojaczek)
Ryszard (Milczewski - Bruno)
Andrzej (Bursa)

AKT I               
SCENA I

 

      Scena oddzielona jest „szklanym ekranem”. W pomieszczeniu panuje pół mrok. Na środku sceny stoi stół i kilka krzeseł. Przy prawej ścianie stoi łóżko i barek z alkoholem oraz wieszak na ubrania. O ścianę oparty jest obraz – „szał uniesień”. Na podłodze rozrzucone są książki i maszynopis. Pomieszczenie nie ma drzwi ani okien.     

JIM: Gdzie ja jestem ?( przebudził się. Rozgląda się dookoła. Mówi w języku anglojęzycznym.) 

RAFAŁ: Nie znam angielskiego. (siedzi na krześle i próbuje skoncentrować się na czytaniu tomiku wierszy pt. sezon w piekle.)

RYSZARD: Andrzej może znasz angielski? Przecież studiowałeś.

ANDRZEJ:  Znam tylko bułgarski!

RYSZARD: A po co nam twój bułgarski?! Teraz zostałeś z tym bułgarskim jak głupi ciul i próbujesz go nam wcisnąć!?

ANDRZEJ: Przynajmniej znam język obcy! (dumnie wypina pierś.)

RYSZARD: Nie ma się czym chwalić. Język bułgarski jest tak nam obcy jak Stalin i Putin.

ANDRZEJ: Jaki Putin?

 RAFAŁ: O to jest pytanie. A ja wam powiem, że nawet nie wiem, czy kiedykolwiek istniałem.(przerywa na moment czytanie.)

RYSZARD: Panowie co my tu robimy?!

ANDRZEJ: Sam chciałbym wiedzieć! O! Leżą tu książki!. (podniósł się z łóżka. Podchodzi  do książek.)

RAFAŁ: Co to za książki?

ANDRZEJ: Ciekawe tytuły; „Zabić ciotkę”, „Siekierezada”, „Sezon”, „Amerykańska noc”, „Poboki”, „Furia instynktu”(odkłada je na bok.)

RYSZARD: Nie ocenia się książki po okładce!  

ANDRZEJ: Mam dobrą intuicję. Panowie, znalazłem jakiś scenariusz!

RYSZARD: I co z tego?

ANDRZEJ: Tu są nasze imiona!

RYSZARD: Dawaj!!!(poderwał się z krzesła i energicznym ruchem wyrwał scenariusz.)

RAFAŁ: Jaki jest tytuł ? I czy ja tam jestem?(nie odrywa wzroku od czytania.)

RYSZARD: Co tu jest do cholery grane!!!

ANDRZEJ: „WYJŚCIE Z FORMY”

RYSZARD: Z tego scenariusza wynika, że wszyscy umrzemy!

                  Przez ramię Ryszarda Jim spogląda na scenariusz

ANDRZEJ: Ja protestuję. Nie chcę, aby ktoś decydował za mnie, czy będę żył, czy nie!!!

RYSZARD: Przecież i tak jesteś martwy! (spogląda wymownie na Andrzeja.)

RAFAŁ: A co to za autor?(nie odrywa wzroku od czytania.)  

ANDRZEJ: Autor tego scenariusza to jakiś sadysta i grafoman.

RYSZARD: Nie ma podanego nazwiska.

RAFAŁ: Przecież ja i tak jestem martwy. ( przerywa czytanie. Zapala  papierosa od strony filtra. Zaciąga się. Zakłada nogę na nogę.)

ANDRZEJ: A tamten na co patrzy?(wskazuje na Jima.)

RYSZARD: Na obraz z nagą kobietą na koniu.

ANDRZEJ: A co tu robi obraz z nagą kobietą !?

RYSZARD: A co masz do nagiej kobiety?

ANDRZEJ: Prawdę mówiąc nic. (odpowiada  z ciszonym głosem.)

RYSZARD: A co ty raptem taki uprzedzony się zrobił?  A  może wolisz, aby nagi facet świecił oczami?!

ANDRZEJ: E tam… (machnął ręką)

SCENA II

        Wszyscy podchodzą do Jima, który wpatruje się w obraz. Razem z nim przyglądają się nagiej kobiecie. Obserwują ją  z różnych perspektyw z prawej z lewej strony z góry z dołu. Gładzą palcami po niej.

RYSZARD: Zabierz od niej te łapy !!(uderzył Andrzeja w dłoń.)

ANDRZEJ: Zgłupiałeś!!! Jesteś zazdrosny o obraz!!!(puka się w czoło.)

RYSZARD: Wcale nie. (wzrusz ramionami.)

ANDRZEJ: Zapewne. Rysiek spójrz! Amerykanin całuje obraz. (kręci głową.)

RYSZARD: A niech całuje!(machnął ręką.)

RAFAŁ: Ja też chcę! (odpycha Jima i zaczyna całować obraz.)

JIM: „Rozpal we mnie ogień” (podśpiewuje piosenkę w języku anglojęzycznym.) 

ANDRZEJ: Zupełnie wam odbiło! (puka się w czoło.)

RYSZARD: To hormony! A ten obraz jest bardzo realistyczny. Np. ten palec u stopy. (ironizuje.)

ANDRZEJ: Ta…ale bez przesady! Panowie, przerwijmy ten kabaret, i pomyślmy jak się stąd wydostać?!

RAFAŁ: Może Amerykanin ma jakiś pomysł.

RYSZARD: Stąd i tak nie ma wyjścia. Same ściany i ten cholerny ekran (sprawdza pomieszczenie. Wpatruje się w ekran.)

ANDRZEJ:  Rafał ty takie rzeczy potrafisz rozbijać i przez nie przechodzić.

RAFAŁ: Nie przypominam sobie.

                              Amerykanin bierze krzesło i rzuca w ekran.

JIM: Mogę wszystko. Przecież jestem królem jaszczurów! (mówi w języku anglojęzycznym.)                

                             Rzucone krzesło przeleciało przez ekran.

JIM: „Przebij się na drugą stronę”. (podśpiewuje piosenkę w języku anglojęzycznym.)

RAFAŁ: Znam skądś tę piosenkę! (zaciąga się dymem z papierosa.)

RYSZARD: Jednego krzesła mniej. Ciekawe kto z nas będzie teraz siedział na podłodze.

ANDRZEJ: Odnoszę wrażenie, że po drugiej stronie ktoś nas obserwuje!

RAFAŁ: Życie to nie teatr.

ANDRZEJ: I tu się z tobą nie zgodzę! Wszyscy jesteśmy aktorami, a życie to wielka scena. Gramy na ile nam starczy czasu i talentu  

RYSZARD: Twój czas już minął! Bodajże zaraz po odwilży!

ANDRZEJ: Będziesz wypominał mi moją śmierć aż do końca życia?!

RYSZARD: To są fakty! (machnął ręką.)

ANDRZEJ: W dupie mam takie fakty! (uderzył pięścią w stół.)

RYSZARD: Z tego, co pamiętam, to ty zawsze miałeś wszystko w dupie!

RAFAŁ: Panowie, a mi tu nawet dobrze. O nic nie muszę się martwić. Mam dach nad głową. Pełny barek i dużo papieru, aby zapełnić go myślami. ( zaciąga się dymem z papierosa.) 

ANDRZEJ: Przynajmniej jeden z nas jest zadowolony.

RYSZARD: No dobra. A może ktoś mi powie, co się stało z krzesłem!

ANDRZEJ: Zniknęło!

RYSZARD: Tyle to i ja wiem!

ANDRZEJ:  „Są rzeczy w niebie i na ziemi, o których…..”

RYSZARD: Co ty mi tu klasyków cytujesz!!! Daj mi odpowiedz! (przerywa Andrzejowi w pół zdania.)

ANDRZEJ: (wzruszył ramionami)                                         

SCENA III

     Mężczyźni wpatrują się w ekran jakby byli zupełnie zahipnotyzowani. Amerykanin zasnął w łóżku

ANDRZEJ: To jego chrapanie doprowadza mnie do irytacji!

RYSZARD: Może by tak go uśmiercić. Jeden Amerykanin w tę czy w tamtą. To przecież bez różnicy.  

RAFAŁ: A kto by się tego podjął?

RYSZARD: Andrzej ma doświadczenie w tych sprawach.

ANDRZEJ: Co Andrzej!!! Chyba zwariowałeś!!! Zejdź ze mnie!!!

RYSZARD: A ciotka?

ANDRZEJ: Jaka ciotka?!

RYSZARD: Nie zgrywaj głupiego!

ANDRZEJ: Naczytałeś się jakiś surrealistycznych opowiastek!

RYSZARD: Musisz  przyznać, że literatura ma moc oddziaływania.

ANDRZEJ: Bez przesady!

RAFAŁ: A ja czekałem na pierwszą krew!(zaciąga się dymem z papierosa.)

ANDRZEJ: Trzeba się wydostać z tego miejsca zanim coś się złego stanie.

RYSZARD: Bredzisz!

ANDRZEJ: Czemu?

RYSZARD: Czemu..czemu….czemu…!!! Bo nie wiadomo, co nas może spotkać na zewnątrz.

RAFAŁ: Może jakaś plaga Egipska.

RYSZARD: Właśnie!

RAFAŁ: Albo jakiś wirus.

RYSZARD: No… może być.

ANDRZEJ: To chcecie spędzić tu resztę swojego marnego życia?! (wskazuje na pomieszczenie.)

 RYSZARD: Marny to jesteś ty!

ANDRZEJ: W końcu się cholera doigrasz!!! (podchodzi do Ryszarda i patrzy mu prosto w oczy.)

RYSZARD: Grozisz mi!! Nie z takimi miałem do czynienia!( śmieje się.)

ANDRZEJ: Śmiej się … śmiej… Zaraz podrę ten grafomański scenariusz!!!

RYSZARD: Śmiało!! A może ja to zrobię..(podbiega do scenariusza leżącego na stole, i drze scenariusz.)

 ANDRZEJ: A jak po podarciu scenariusza wszyscy umrzemy!

RYSZARD: Mam to w głębokiej dupie!!!

ANDRZEJ: A to ci niespodzianka!(spojrzał wymownie na Ryszarda.)

RAFAŁ: Mnie i tak nigdy nie było.(zaciąga się dymem z papierosa.)

ANDRZEJ: I co zrobiłeś!! (spogląda na Ryszarda. Próbuje połączyć podarte kartki.)

RYSZARD: Zostaw to!!! Widzisz jakoś żyjemy! (wytrącił kartki Andrzejowi z ręki.)

SCENA IV 

        Przebudził się Jim.  Podchodzi do barku otwiera butelkę z jakimś alkoholem i częstuje mężczyzn. 

RAFAŁ: Swój chłop! (zaciąga się dymem z papierosa. )

ANDRZEJ: Amerykanin ma wyczucie.

JIM: Wam Polakom brakuje luzu. Zdrowie!!( mówi w języku anglojęzycznym.)

ANDRZEJ: Co powiedział ?

RAFAŁ: Zrozumiałem tylko „zdrowie”.

      Mężczyźni stukają się szklankami życząc sobie wszystkiego najlepszego. Ściskają się po przyjacielsku. Zaczynają tańczyć i śpiewać.

RYSZARD: Jim otwórz jeszcze jedną butelkę! (bełkocze. Uderza dłonią o własny łokieć.)

ANDRZEJ: Patrzcie! Rozumie! (bełkocze.)

RYSZARD: Będą jeszcze z niego ludzie! Ma zadatki na bycie Polakiem. (bełkocze. Pije alkohol.)

JIM: Nie rozumiem?! (podchodzi z butelkami. Mówi w języku anglojęzycznym.)

RAFAŁ: E tam…. Zgrywasz się. (zaciąga się dymem z papierosa i pije alkohol.)

JIM: Panowie więcej luzu! Zdrowie!!! (mówi w języku anglojęzycznym. Polewa.)

RYSZARD: Racja… więcej luzu! (chwieje się na nogach. Klepnął Jima w  plecy. Jim zachłysnął się alkoholem. Upadł na kolana. Nie może złapać powietrza.)

RAFAŁ: Lekarza!!!Sztuczne oddychanie!!!

ANDRZEJ: Nie będę robił mu usta usta! (spogląda na Ryszarda.)

RYSZARD: Nie patrz na mnie!(podtrzymuje się krzesła.)

ANDRZEJ: To twoja sprawka!(bełkocze.)    

              Jim leży na podłodze. Nie może złapać powietrza. Twarz ma całą siną.

RAFAŁ: (Próbuje go reanimować.)                                     

                                 Jim podnosi się z podłogi. Podtrzymuje się krzesła. 

RYSZARD: Będzie żył! (mówi podniesionym głosem. Chwiejnym krokiem podchodzi do Jima i chce ponownie klepnąć go w plecy. Mężczyźni jednym chórem krzyknęli „NIE !”)

JIM: W porządku! Dosyć! (mówi w języku anglojęzycznym. Siada na krześle. Ociera czoło. )

RYSZARD: Już dobrze ! (machnął ręką.)

RAFAŁ: Pęka mi głowa od tego alkoholu! (Siada obok Jima.)

ANDRZEJ: E tam… bywało gorzej. Panowie może byśmy pomyśleli o opuszczeniu tego lokalu!(bełkocze. Chwieje się na nogach.)

RYSZARD: Zgadzam się z „Andrzejową moją Bursą” (bełkocze. Chwieje się na nogach.)

ANDRZEJ: Tylko bez nazwisk proszę! (bełkocze. Chwieje się na nogach.)

RYSZARD: Bardzo przepraszam, a jak chcesz się stąd wydostać? (siada na krześle. Bełkocze.)

ANDRZEJ: Zwyczajnie. Jeśli krzesło przeleciało na drugą stronę. Pamiętacie pewien film. (bełkocze. Chwieje się na nogach. Oparł się o stół.)

RYSZARD: Mianowicie?(bełkocze.)

ANDRZEJ „Ucieczka z kina wolność”(bełkocze. Chwieje się na nogach.)

RYSZARD: Coś sobie przypominam! To z takim znanym aktorem. Bodajże ma na nazwisko Kos.(bełkocze.)

ANDRZEJ: Kos ?! Jesteś pewny?!(bełkocze. Chwieje się na nogach.)

RAFAŁ: Golas!

RYSZARD: Nie! Chyba Gołas. (bełkocze. Drapie się po głowie.)

ANDRZEJ: A nie… Gajos?!(bełkocze. Chwieje się na nogach.)

RAFAŁ: Czy to ważne?!

ANDRZEJ: Masz rację. (bełkocze. Chwieje się na nogach.)

RYSZARD: To był tylko film! (bełkocze. Wymownie spojrzał na rozmówców.)

ANDRZEJ: Moim zdaniem trzeba zaryzykować. (przewrócił się.)

RYSZARD: O! I ty chcesz zaryzykować! Jak ustać nie możesz. (bełkocze. Machnął ręką.)

ANDRZEJ: Myślisz?! (bełkocze. Nie ma siły się podnieść.)

RYSZARD: Nie znam się na tym, ale widzę w jakim jesteś stanie. Oceniam realnie twoje możliwości. (bełkocze.)

ANDRZEJ: E tam… (bełkocze. Próbuje się podnieść.)

SCENA V

     Mężczyźni chwiejnym krokiem podchodzą do szklanego ekranu, trzymając się za ręce.

 RYSZARD: „To już piach nasz ostatni ”(bełkocze. Ociera łzy.)

RAFAŁ: Przypomniałem sobie!!! Kiedyś faktycznie przechodziłem przez szyby i wyskakiwałem z okien. (uśmiecha się.)

JIM: „Przebij się na drugą stronę”(nuci piosenkę w języku anglojęzycznym.)

ANDRZEJ: Panowie przechodzimy! (bełkocze. Spojrzał na kolegów.) 

                         „TO POETA W ZAŚWIATY WYBIŁ SIĘ NA CZCZO” 

Arkadiusz Aulich – Wyjście z formy
QR kod: Arkadiusz Aulich – Wyjście z formy