Kosmos i Zero

Mieć dzieci, mieć sztukę
na talerzu
mieć płód
mieć nienarodzenie
zrodzenie i stworzenie

ten wers porzucę w kosmos.
Porzucę i powiem, że na pewno
zniknę w prawdzie, w egzystencji.

Nikt mi już nigdy nie powie:
jesteś brzydka i gruba,
jesteś jak nicość
jakby wyjątkowa.

Opamiętaj się
w ciszy


Wersy porzucone w kosmosie

Porzucona na szlaku wciąż staram zrozumieć,
dlaczego mnie oszukałeś. Dlaczego znowu byłam zbyt naiwna.
Teraz inflacja przetacza się przez rozpacz. Ja wciąż lubię
to uczucie, kiedy czekolada rozpływa się w ustach.

Biorę od trzech dni nowe leki, lepiej nie przyznawaj się
do lęków, bo lęki są passe, jak pieśń, która upływa
szybko. Muszę w końcu przełknąć tę gorycz i udawać,
że idę dalej i dalej.
Porzucam wersy w kosmosie. Poetka z przeszłości wydała
swoje wiersze ot tak! Teraz sobie przypominasz jak bardzo

ciebie nienawidziła, szkodliwa zawiść
unosi wojny na obrzeżach z martwych koszul,
z ostatnich piosenek kiedy wyjadam resztki
z wczorajszego obiadu bo muszę być eco.
Bo muszę być eco kochana a nie porzucana.
To czasy nie-miłości

Wersy doprowadzam do szału, kiedy wchodzę
w ciebie mimo to.
Jesteśmy nadal częścią wszechświata choć
dla kosmosu nic nie znaczę w ciszy,

w wierszach spodziewam się deklinacji.


Trudno jest mi wynaleźć wersy

nic do końca się nie wydarzyło, wciąż
patrzysz na mnie przez pryzmat lustra.

Transgresja rozsypuje się po pościeli,
jestem delikatna i taka przyziemna jakby
było blisko, przepisali mi inne leki

może spojrzę na świat z innej perspektywy
wciąż gonimy za iluzją zwycięstwa,
za iluzją, że wiersze należy oceniać.


Potrzebuję seksu z miłości

seks jest jak tabu w świecie
bez bezy są słodkie, a ja piję
wino czy wiązanka melodii,

miłość jest wyborem to wielkie słowo
chcę tylko być kochana, ale po co
dla ciebie
dla bliskości

seks bywa rutyną, ale rytualny dzień
spisany na straty jutro może
dziś będzie lepiej nawet jeśli podniecam się
tobą we mnie, w mojej historii.

Moja wrażliwość ma swoją cenę,
moja sensualność jest jak z deszczem
– nie przyjdę po ciebie nie wrócę do twoich
spojrzeń, nie dam się ponownie przelecieć

przed tym wyborem jest prawda,
jest kobieta zaranna, jestem ja
jest sex, jest tabula rasa


Rezonans

opowiem ci bajkę chociaż pora roku
spogląda na mnie swoimi oczyma,
powracam do starych śmieci –
to jest jak utylizacja, jakoś sobie radzę

przepełniona emocjami
poszukuje piękna,
emocje są płytkie, a twoja baśń

steruje mną, wciąż widzę za dużo
dlatego kąpię się w deszczu i zapominam.

Jestem dobrym wierszem, który obiecuje już nigdy nie
wiedzieć co widzi, co pachnie, co przypomina mi ciebie.
Jestem próbą zabawnego wiersza z wczoraj,
kiedy wino rozlałeś na pościeli, kiedy rzeczywistość

była brudna jak dziwka kiedy idzie do kąpieli
kiedy pragnę spłodzić deszcz i dziecko we mnie
wciąż nie dorosło.

Anna Czyrska – Pięć wierszy
QR kod: Anna Czyrska – Pięć wierszy