Pleśń
I.
Tak szybko przekwitają
Kwiaty magnolii
Uroda ludzi
Sukcesy imperiów
II.
Więdną
Leżą potem jeszcze na trawie przez chwilę
Trwają
Aż je stoczą pleśń i robaki
III.
I co by nie zrobić to jedno jest pewne
Ostatnia śmieje się pleśń
Spóźnienie
Pociąg wjedzie na peron o
Za utrudnienie przepraszamy
Mówię sam do siebie
Mamrocząc jak głos wszechmogącej pani na dworcu
Zamykam oczy
Może będzie lepiej
Myśli mi stukają jak pociąg po szynach
Przynajmniej sen się nie spóźnia
Karnawał
Ubieram się
Melanż zacznie się o osiemnastej
A w mojej głowie już trzecia nad ranem i pada deszcz
Błogosławieni niech będą ci, którzy wymyślili maski
Dzwonią srebrne dzwoneczki
Czerwone usta śmieją się jak diabli
Życie towarzyskie na jednym obrazku
Melancholia
Więc jestem
Niby taki jak kiedyś
A jednak jakiś inny
Jakiś pozamieniany
I dni płyną mi jak miesiące
Podglądane zza rolety przez okno
I jakoś dusi mnie w piersi moja ciemna gwiazda
I woła coś ponuro zza ciężkiego cienia
Jak upadek domu Usherów