Egzorcyzm
weź puls, tknij nóż i tnij wskroś żył,
a nerw ócz na wspak jak rytm wiąż.
drwij z drew a dmij w nów, biel w czerw
a krew w pleśń, ość w noc: gość w dom a buk w park.
krzyż zgub na zbuk spisz, spluń w śpiew
a but lżyj, z praw krzyk a spraw śmiech.
tu taj a tam chin, tu cham
a tam goj, tu żur: gość w dom a buk w park.
pość w dżob, śpij w sztok i zgub krzyż w but,
a krew ucz na wspak jak rytm w noc.
***
a my nosimy ciężkie kosze wiedzy
kręgosłupy trzeszczą i pasta do podłóg
olejna lamperia, niedomknięte okna
jak radioodbiornik nastawiony na program
który przestał emitować latem albo jesienią
któregoś tam roku
wiemy co zdarzyło się w tamtym roku
bo dużo wiemy
ktoś powiedziałby: za dużo
ale
nie miałby racji
owszem, chociaż historia jest sztuką interpretacji
tego jednego możemy być pewni
Dzień pracujący
w ten sposób sięgam dłonią ponad drogę:
wystawiam kciuk, że niby tędy jest bliżej,
chowam ubłocone za siebie buty
i bluzę brudną, uśmiecham się, zachęcam
wyimaginowanych kierowców.
nadal nie rozumiem, dlaczego moi koledzy,
pomimo ich kłopotów z prawem, z ich lewizną
uprawianą codziennie na żyznej ziemi polszczyzny,
potrafią pisać wyraźniejsze znaki
i zajechali na nich już tak daleko.
Święty Mikołaj
za frajer barcode’y: Schiele Schulz i inni szemrani. pośliń, mniej zaboli,
tak słyszałem. że śpieszy się, zrywa na oślep, rano znów ktoś przylepi.
Randka w ciemno
to strach, że nie przyjdzie
albo, że już wyszła
albo, że śpi jeszcze
w niedopalonym papierosie
którego znajdzie ktoś inny