Ten tylko się dowie
Jak dobrze, Czechy, że mam Was
pod ręką, ubieram buty
i jestem w Broumovie,
mrucząc coś pod nosem
z Birona, Hájka, Červenki, Halmaya;
lekarz mi Was przepisał na
pychę, ciśnienie, nacjonalizm
i prostatę; znów mi staje,
gdy patrzę na te holky po wioskach,
holky na skuterach i w żurnalach
w mijanych w kioskach. Czechy,
jesteście jak zdrowie.
[nieważne]
nieważne,
czy się nazywałeś Frisch
czy Frysz,
pradziadku z warszawskiej ulicy,
chyba dorożkarzu,
dziękuję Ci za nieustającą energię,
wieczną świeżość.
Jak. vol 1
Jak Kornel Morawiecki śrubokręt krzyżak pożyczył
Konradowi Górze,
bo ten chciał nim odkręcić metalowe nogi
od krzeseł leżących pod siedzibą
(jak to jednak nie wół)
Jak Olga Tokarczuk dała mi kawałek
swojego stypendium w Berlinie,
sześć dni na Kreuzbergu, a Pikuś skomlał,
bo chciał wracać do kraju,
baranie, czy nie dostrzegasz piękna
berlińskich suk, mówiłem
(jak to jednak nie wół,
a może)
Jak Krzysztof Śliwka odwrócił uwagę
bramkarza, womitując tuż przy lewym
słupku, i dzięki temu zdobyliśmy
bramkę, mecz w Rybniku
(jak to jednak nie wół,
a może warto)
Jak Justyna Bargielska dostała czkawki
w Sopocie, a zaraz miała czytać
swoje nagrodzone wiersze,
ktoś pobiegł po szklankę z wodą,
którą wychyliła duszkiem
(jak to jednak nie wół,
a może warto sprawdzić)
Jak Robert Rybicki w innym meczu,
chyba we Wrocławiu, przechodził siebie
samego, a ja cieszyłem się,
że jesteśmy w jednej drużynie
(jak to jednak nie wół,
a może warto sprawdzić w wikipedii)
I tak dalej, czarny na białym,
jak wół
pokrywający na Alasce
niezliczone stada jakichś białych istot.
[odkryli dziurę]
odkryli dziurę we własnej dupie
i nie mogą uwierzyć,
że to ich dotyczy,
teraz bohaterstwem jest
zrzucić gówno na kogoś innego,
ach, ci niezłomni
Harry Potter szykuje się na śmierć
Oglądaliśmy tę scenę wielokrotnie. Zamierał
nam uśmiech, potem wracał,
gdy on upewniał się, pytając zmarłych,
jak tam jest. I czy boli.
Jest jak jest, przyjdziesz, sam
zobaczysz. Ale tu u nas mało
komu na czymś zależy, sztucznych
ogni nie będzie. Nie gonimy
jeden drugiego jak dzikiego zwierza,
nie oceniamy, bo nie ma po co.
Wszystko się skończyło.
Być może coś się zaczęło,
ale mało nas to obchodzi.
Good morning
Już wyszedł z depresji, już świeci
przykładem, więc pomyśl o nim
z rana, jeszcze przed wtargnięciem
świata, uderzeniem z bańki –
wysłaniem z jej głębi sprzecznych informacji;
gdy rozsadza głowę, to znaczy –
nie mieści, i twoja bańka
cuchnie cudzą naftą;
krajobraz poranka, pękające bańki
uciekają z rąk dzieci
prowadzonych do parku
przez panią całą w tęczy.
[ci z Białegostoku]
ci z Białegostoku mówią na nas
niemcy, nawet własna ciocia powtarza
to z uporem, nieraz dodając słowo
kalwiny,
niezłe koneksje,
ale wolałbym pozostać sobą
[jak usunąć]
jak usunąć kamień
z muszli, a jak z grobu,
bo jednak nie był taki ważny ten,
co pod nim leży, nie
ma go co obciążać
nadmierną sławą,
a muszla sama wypchnie,
co ma wypchnąć,
i to zabłyśnie,
gość wypchnięty z encyklopedii
i jego smutne oczy, patrzą
ze zdjęcia wbitego w lastryko