*
Znajdujemy się na pograniczu
mojej czułości wobec ciebie
Twój pokój daleko stąd
i leżysz po tamtej stronie łóżka
która sprawia że bolą cię plecy
Oczywiście obok ciebie
nie znajdzie się radio
Dlatego nie będziesz mógł mi odpowiedzieć
i zakończyć swą odpowiedź słowami
bez odbioru
A ja wciąż zadaję
głupie głupie pytania
przez nieistniejące radio
Czyżby to koniec
powtarzam czyżby
to koniec
Bez odbioru

*
Pamiętasz w dzieciństwie
kąpaliśmy w brudnym aryku1
i paliliśmy w nim
złe sny
Zawsze bawiłem się za dobrych
przynosiłem chińskie
gumowe zabawki
z dietskiego miru2
Zawsze miałem pieniądze
nie wiem skąd
one po prostu były
A ty zawsze miałeś
złe sny

1 aryk to azjatycki kanał nawadniający, zwykle niewielki, powszechny na terenach rolniczych centralnej Azji, które nie przetrwałyby bez sztucznego nawadniania
2 „Dietskij mir” («Детский мир») — największa w ZSRR i Rosji sieć sklepów z towarami dla dzieci, założona w 1947 roku.

*
Zrzuciłeś kołdrę
ale rano tak się do mnie przytuliłeś
jakbym był jedynym
źródłem ciepła na całym łóżku
A ja przecież byłem jedynym źródłem ciepła
na całym łóżku
Przez całą noc nie mogłem zasnąć
i przyglądałem się twojej twarzy
i głaskałem twoje srebrzyste włosy
Twoje piersi podnosiły się i opadały
we właściwym rytmie jak dzień na zmianę
z nocą albo jak nasza niepohamowany ubaw
na zmianę z trzema dniami apatii
Oddychałeś powietrzem mojej czułości
głaskałem twoje włosy i zaglądałem
w twoje zamknięte oczy jak w otwarte

*
Gdy miałem dziesięć lat zachorowałem
nie wiem jak nazywała się ta choroba
a ja wolę nazywać ją mrokiem
Gdy chorowałem na mrok to nie mogłem spać
nawet wtedy gdy było najmniejsze światło
Promyk światła pod drzwiami zakrywałem
ręcznikiem i szczelnie zasłaniałem okna
bo księżyc mnie oślepiał
przez gałęzie świerków za moim oknem
A światło gwiazd odczuwałem poprzez
mrowieniem na całej powierzchni
skóry

*
Gdy ostatni raz cię widziałem
chciałem żebyś jak szybciej odszedł
Dlatego że taniec już nie iskrzył
ani w twoich ogromnych oczach ani na koniuszkach
moich włosów nie czułem już rytmu
Myślałem że didżej zasnął przy konsoli
a wraz z nim zasnęło moje zawsze niespokojne
serce
Popędzałem je jak tylko mogłem a ty swoje
ostatkiem sił i gdy obaj zrozumieliśmy
że dalej nam nie po drodze w końcu
odszedłeś
Długo siedziałem na powietrzu odprowadzając cię
stanowczym milczeniem z rzadka naruszanym
frazami uprzejmych wymówek dla przyjaciół
którzy mieli uwierzyć że u mnie
wszystko w porządku i że po raz piętnasty wyszedłem
zapalić a nie siedzę tu już dwie godziny
po prostu się rozminęliśmy to zbieg okoliczności
oczywiście idę potańczyć oczywiście będę
drogę owszem i na afterparty pojedziemy naturalnie
kto mnie dziś przewaletuje owszem chciałbym abyś postawił
mi tequilę owszem obejrzałem to świetny film
nowy dramat Kechiche’a hipnotyzujący
a scena porodu owcy po prostu genialna
a ja sam jestem teraz taką owcą owcą nowego
cholera dramatu

*
Usłyszałem strzały gdy siedziałem
w zadymionej sali bilardowej
z książką to chyba był Verne
Kiedyś w tej sali dostałem
kijem w twarz gdy nieostrożnie
mijałem faceta zamierzającego
ujarzmić bilę
Już wtedy zrozumiałem że ci faceci
cały czas chcą ujarzmiać bile
i oczywiście uderzyć kogoś
w efekcie
Ojciec czasami przyprowadzał mnie tam
a ja zawsze zbierałem ze sobą książkę tam
dokąd przyprowadzał mnie ojciec bo
ryzyko śmierci z nudów z doświadczenia
było wystarczająco wysokie
Czy to był preferans z Grekami
czy rozmowy o przemycie
alkoholu z Chińczykami czy cech
obuwniczy z Żydami czy rodzinne liczenie
banknotów dolarowych z ogromnej
torby czy nawet beszbarmak
przy rozmowach o opryszkach
z krewnymi
Miałem albo jedenaście
albo dwanaście lat i kierowca
miał chyba na imię Artur
kędzierzawy bysior w podkoszulku
usłyszawszy strzały wyprowadził mnie
do samochodu i powiedział czekaj
_
Do tej pory się go nie doczekałem

*
Ty nigdy nie zrozumiesz kim byłeś
dla mnie twoje piękne duże oczy
nigdy nie popatrzą na mnie jak moje
wąskie skore do śmiechu oczy patrzyły na ciebie
Znajdujemy się na pograniczu
mojej czułości wobec ciebie
Twój pokój daleko stąd
i leżysz po tamtej stronie łóżka
po której ja leżałem i twoje plecy
więcej cię nie będą boleć
Gdy przypomnisz sobie o praniu wyciągniesz je
z pralki i będziesz się wściekał
że twoje białe slipy stały się różowe
znów twe sąsiadki coś tam pomyliły
Oczywiście obok ciebie
nie znajdzie się radio
Dlatego nie będziesz mógł mi odpowiedzieć
i zakończyć swą odpowiedź słowami
bez odbioru
A ja wciąż mówię
i mówię przez głupie nieistniejące
radio dlatego że już dawno
rozmawiam nie z tobą
Pamiętasz w dzieciństwie budowaliśmy
śnieżne miasta lepiliśmy
serpentynę wokół pnia świerku
za moim oknem po tej serpentynie
toczyły się w dół żółte beczki od kindera
wyobrażaliśmy sobie to jako transport
ludzi przyszłości
Staliśmy się ludźmi przyszłości
przyjechaliśmy w żółtych kapsułach
na pogranicze mojej czułości wobec ciebie
Mój pokój daleko stąd
zakryłem promyk światła pod drzwiami
ręcznikiem szczelnie zasłoniłem
i leżę po tamtej stronie księżyca
gdzie nie ma radia

przełożył Tomasz Pierzchała

Anuar Dujsienbinow – Na pograniczu czułości
QR kod: Anuar Dujsienbinow – Na pograniczu czułości