fot. Marta Skoczeń
fot. Marta Skoczeń

Przerwany spacer przez park

Zapadał zmierzch, śpiewał słowik, jaskółki cięły powietrze jak oszalałe shurikeny, a niebo, zamiast wściekłego oranżu, do którego dawno przywykli, przybrało barwę cynobrową. Dawid jak zwykle czekał na Ingę przed Akademią, później szli przez park, z jej wiolonczelą, z pudełkiem limonkowych makaroników od Morelleta i butelką pinota grigio. Wieczory. Wino i zabawa z psem, kłótnie i filmy, muzyka i nuda, gotowanie i głodowanie, awantury i seks: na podłodze, pralce, sofie, futerale wiolonczeli, parapecie, na stole i pod stołem, najrzadziej w łóżku, bo namiętność ogarniała ich nagle nie dając czasu na dojście do sypialni. I jeszcze: plany i seriale, gnuśność i długie wieczory – z wiolonczelą, migreną, papierosem, kieliszkiem koniaku, hektolitrami kawy.

Jeszcze nie wiedzieli, może coś przeczuwali, choć nie znali nienazwanego. Któregoś dnia – to było jeszcze zanim do osób z podejrzeniem radioaktywności zaczęto strzelać na rogatkach miast – zaludniły się opustoszałe dotąd budki strażnicze: selekcjonerzy z wąsem jak szczotka, swojscy bramkarze, bouncerzy („ci na lewo, tamci na prawo”), rośli bodyguardzi, każdy jak mokry sen powiatowej, celebryckiej menażerii; i czystość, czystość. A później: skanery, paszporty, mikrochipy i przepustki, nanoroboty w krwiobiegu, drony, mikrofony i kamery; my, zakładnicy na łasce maszyn. Podziały, przydziały i powołania, los desaparecidos, potrącenia, zaginięcia, zniknięcie wiolonczeli, strefy, obwody, średnice, promienie, ściany, mury, płoty, siatki, druty. „Ten drut kolczasty to nasza korona cierniowa, nośmy ją z dumą” – powtarzał Wielki Zwrotnicowy. Podobno Inga dostała skierowanie do pracy w sektorze rozrywki i przygrywa do tańca zmęczonym czyścicielkom.

Podobno Dawida uratowała smykałka do liczb, więc teraz sprawdza długie kolumny i puchnące tabele – dolary i funty, euro i franki, konta prywatne i firmowe, kolczyki, pierścionki, lokaty w republikach bananowych, weksle, koronki, obligacje, obrączki i pierścionki, akcje, tytuły własności, zegarki, bitcoiny, abonamenty w operze, bony towarowe, złoto w sztabkach, czeki podróżne.


fot. Marta Skoczeń
fot. Marta Skoczeń

Asfalt smoła cisza noc

Zapadała zmyłka, śpiewało słowolejstwo, jasnowidztwa cięły powinowactwo jak oszalałe siaktyzmy, a niebotyczność, zamiast wściekłej orbity, do której dawno przywykli, przybrała baryłę cynobrową. Dawid jak zwykle czekał na Ingę przed Akceleratorem, później szli przez parlament, z jej wioszczyną, z puginałem limonkowych maklerów od Morelleta i buziakiem pin up grigio. Wielbiciele. Wiocha i zabijaka z pieszym, kmiecie i filodendrony, mydełko i numer, góral i głośnik, awarie i sekstet: na podmurówce, prapremierze, sojuszniku, futurologu wioszczyny, parceli, na straganie i pod straganem, najrzadziej w łuczniczce, bo napad ogarniał ich nagle nie dając czastuszki na dojście do systemu. I jeszcze: planimetrie i serwantki, gody i dłudzy wielbiciele – z wioszczyną, mikrobusem, papilotem, kiełkiem koniny, hematologami kawalerstwa.

Publikowany materiał jest częścią „Gap Year”, czyli wspólnego projektu Marty Skoczeń i Adama Zdrodowskiego. „Gap Year” to rezultat współpracy na odległość, osobisty zapis prawie trzech miesięcy izolacji. Fotografie i teksty będą powstawać do końca czerwca 2020 roku. Fragmenty ukazują się na bieżąco w pismach; całość „Gap Year” będzie można zobaczyć podczas wystawy, w najbliższych miesiącach.

Marta Skoczeń & Adam Zdrodowski – Gap Year
QR code: Marta Skoczeń & Adam Zdrodowski – Gap Year