Zanim nadejdzie
Między drzwiami a oknem, we wnęce,
krzesło wypełniało oczekiwanie.
Opasłe godziny oddalały nas, dryfujących,
rozpaczliwie zachłannych.
Światło zsuwało się ze ścian, sprzymierzało z podłogą.
Przestrzeń skurczyła się do rozmiarów pudełka zapałek;
ostatnią z nich zapaliłem tuż przy twojej twarzy.
Wartość bezwzględna
Zawsze trzymali się za ręce w drodze do szkoły. Jego dłoń była duża i ciepła.
Świat pulsował wokół obietnicami i tajemniczością. Pachniały miętówki w
papierowej torebce. Kleiły się do palców po kilka naraz. Wywoływały chłodny
oddech, który nie zakwitał obłoczkami pary.
Częstowali uśmiechem starszą panią w różowym ubraniu z małym pieskiem na
smyczy. Zazwyczaj o podobnej porze spotykali ją wśród przydrożnych drzew i
krzewów. Spoglądała za nimi tkliwie i zarazem smutno.
Dzień trwał piętnaście lat, choć wtedy oboje jeszcze o tym nie wiedzieli.
Kawałek świata
Noc czarna jak mocna kawa
w drzwiach stoi wielkooki kot
wygina grzbiet
ociera się o nogę stołu
świt prószy sierścią
biało
Czasem
Dzień jak noc
pamięta nas utratą snu
we dwoje
Dziewczyna z warkoczami
Przy nim stałaś się kobietą
mądrą starą sową
Zimno
pusta dłoń
tęskni za dotykiem
zapomniała ból
Zaćmienie
Ciekawość twojego ciała
olbrzymieje
wraz z przypływem
czarne niespokojne morze
pochłania pośpiesznie przestrzeń
nie ma pewności
że wrócimy w to miejsce
nazajutrz