dla E.A.

1. Na początek wiersz.

Psiarka niegrzeczna?
Słyszałam, słyszałam.
Niskotruje w rurkę od fanty,
niskofaluje ogonem,
gone,
i’m gone,
it’s done.
Mały psiarek hukuludyczny,
przypięty do ludycznej miseczki
z poziomkami folkowymi.
Zajada aż się gruletka żołądka trzęsie,
węzłowe substancje eliminują się.

2. Zapraszam na opowieść.

Zapraszamy psiarkę na scenę festynu. Niech zaprezentuje nogo-pulsację, ogono-wibrację, wodzi wodzi ryj. Psiarka psiarka maj idol! Sierściuch pful pful, lalunia juju pumpi. Zamiata piaskiem, ogrzewa brzaskiem! Pulpinka nasza, rozdaje nagrody ze śliną wprost, nie miejcie żalu.

Nie żałujcie.

Psiarczyn to wynalazek psiarki po latach, no no no. Wystarczy wypić a wyrośnie ogonek, łyk po łyku. No no no, trzeba truskawić jęzorek psiarczynem, mocno. Kościawe to nieco, co się dziwić, skoro, już już, ręka łapą się robi. Społeczne psiarkowisko, nie mylcie z psami polizei. Psiarka przylega do serca naiwności.

Psiarka wylizuje ranę opatuloną pampersem przeobrażura, z zupy zatęchłej. Psiarkę trzeba lizać psiarczystością swą nieodkrytą. Psiarkę przenosi się w reklamówce, szybko a wygodnie, z odpowiednim wygięciem dłoni, dłonią czuło-bezpieczną. Wyginanie koca się dla psiarki stosuje, w pięciokąt wyginania ciałka, z uderzeniem w wełnę jak łapka, przewidywaniem nieco, wylegiwaniem.

3. Niepotrzebne wtrącenie

Ślina to jest zadziwiająca rzecz. Zginanie łokcia w zasadzie też. Trochę niepojęte obydwa. Zarówno substancja śliny, jak i ruch zginania, że to działa, nie zużywa się. Ślina konsystentnie niepojęta, składa się z jakichś najgłębszych kolorytów gębowych.

4. Powrót do opowieści

Psiarka ortopedyczna, ortopedii poddana, przerzedzona, luto-krampem zeskalowana i przepisana na wykres co to kości nalicza, wydziela.

10 kości psiarki jest nadmiarowych, jakby ktoś wsadził bo szkoda wyrzucić. Psiarka używa ich do biegu, nauczyła się używać nadmiarowych, żeby ich nie ignorować, tasować kośćmi jak kartami ciotki Péutrine-Sumpello, na zodiaku kreśląc mantryczny przedział kostny psiarki. Koziorożec płucny!

Psiarka kaszle na wykres i on sie rozmazuje, rozmaz „lulululu” – takie coś widać.

5. Zwrot do psiarki

 Dobrze się spisałaś psiarko, teraz już nic nie wiemy i o to nam chodzi w nauce, żeby przybliżać i oddalać się od pojęcia, napięcia i naszego nadęcia – rzecze doktór Ciuži, brzydko pachnący mistrz. Odprowadza ją wzrokiem, zażywa psiarczyn i rozkłada nogi na taboretku orto-padniętycznym, dla padnięcia po pracy. Doktór zawsze kończy słowami, „już po pracy, Horacy”, i czuje że ma połączenie z jakimś archaizmem, poważnym słowem, imieniem właściwie -„Horacy”.

Czuje się lepiej, psiarka jest jego stałym klientem, płaci w dolarach, stosuje się do zaleceń, robi też wiele niepotrzebnych ruchów i zadaje pytanie nieobojętne – czy doktór dobrze padł po pracy? Zazwyczaj proponuje też wspólne dyskusje – czy dokopywać się do jedzenia w ziemi to grzech? Często przegląda narzędzia doktóra : liczydło, gumę kulę z napisem „kula nie ulula”, pisemko dla doktorów, ulotki doktorów, pilnowane zawiązki do opasek orto-ciasnych. Psiarka docenia doktóra, mimo swego nieznania się na sprawie, nic nie wie, a tak naprawdę plami wszystko co sterylne łapą – ciepłą, chcącą. Doktór zapomina o świecie podczas wizyt, liczy się tylko psiarka i jej łebek, mówienie jej które bardzo jest niemówiące nic. Przyciasne wymagania psiarki doktór szanuje, zwierzynka oczekuje tylko trochę zrozumienia, grudki hoho i haha, lekkozdumienia, tylko tyle, ciut uśmiecharki.

Psiarko, nie odliczam nigdy godzin, kiedy u mnie przebywasz. Poprawiam ci zawsze kołnierz, poprawiam ci zawsze nosek jak spadnie – bo wiem, że lekko się odlepia, i nie oczekuje, że będziesz tutaj zawsze, tylko kiedy zechcesz człapankiem tupać. Czuje sierść twoją na klamce, wyrobiłaś ją otwieraniem drzwi. Psiarko, zakropluje ci sierstkę, podbije pazurko-drapakę, cokolwiek chcesz.

Przewraca się w głowie psiarki od tych monologów doktóra, musi ona potem jakieś obiady niezdrowe pozjadać, do harmonii się doprowadzić, obrzydzić sobie.

6. Pożegnanie

Basta psiarko, padam! Doktórek obślinił orto-biurko. The end.
Opada kurtyna, psiarka popisowo szczeka.
Weroniak Stencel – Co tam u psiarki?
QR code: Weroniak Stencel – Co tam u psiarki?