Interregnum
chcę być wolny
w płynnym społeczeństwie
chcę być wolny i odpowiedzialny
za samego siebie
egoistycznie i świadomie
zapominam o najsłabszych
odrzuconych nieprzystosowanych kalekich
wygnanych i opuszczonych
autsajderach i uchodźcach
biednych i bezdomnych
tajemniczych przybyszach z kosmosu
i o duchach zmarłych
odwracam się od nich
odgradzam wysokim murem
zatrudniam strażników
policjantów mojej wolności
instaluję alarmy
zamykam granice
opędzam się bezustannie
szczerzę zęby i zwierzęco warczę
czując zapach obcych
sfrustrowanych ofiar
pozbawionych nadziei
świat staje się coraz bardziej pokruszony
jak roztrzaskane zwierciadło
historia to niekończące się
opowiadanie bezsensownych epizodów
kultura i sztuka poddana
chwiejnej zmienionej interpretacji
umiera razem z nią
jestem oburzony
wiem doskonale czego nie chcę
ale nie wiem czego chcę
bez ambicji budowania ładu
czekam na zmiłowanie
które miało nadejść z góry
nie będzie ani rewolucji
ani boskiego miłosierdzia
zapatrzony w siebie
uwięziony w rynsztoku stratyfikacji
tracę nadzieję że kiedykolwiek
stanę się prawdziwie wolny
***
jestem maszyną
spójną
napędzaną wielkością sił
prosto z kosmosu
jestem immanencją
transcendentalnym polem
tworzącym podmioty i przedmioty
jestem samym życiem
konsekwentnie postępującym
według odwiecznych praw
władzy pożądania
choć dawno już
przez ciebie zapomniany
nie chcę tkwić
na wieki wieków
uczepiony pazurami do nadziei
jak do litej skały
i czekać cierpliwie
na kolejne jutro
nie zniósłbym
tej udręki
Paznokcie obgryzę
życie powoli stacza się
wstecz
jak wagon
pełen złych intencji
po bocznym torze
ułożonym przez
jakiegoś głupka
zjem gęstą zupę
szczęście zostawię na deser
w proteście
palce obliżę obleśnie
pomalowane
na granatowo
paznokcie
obgryzę
Wiesze z przygotowywanego do wydania tomiku W poszukiwaniu zaginionych imion.