Od narodzin i śmierci
To był tylko seks
żadna tam pomyłka
typu love story
nawet nie było łóżka
tylko podłoga ziemi
tylko ławka w parku
tylko czerwona linia subway
od San Francisco- do Richmond
chude pośladki podskakujące
w rytm kół wagonów –
tak spółkują zwierzęta
albo strzępy człowieka
albo bezdomni – odpady –
albo śmiecie bogatego społeczeństwa
w mieście świętego Franciszka
biedaczyny z Asyżu –
które jest okazem zaradności
które straciło cierpliwość i wrażliwość
które nie chce sprzątać ludzkich
odchodów i strzykawek –
Widok San Francisco
Z położenia miasta najbardziej
cieszą się turyści na Powell Street
i kilku takich sukinsynów co ma
w salonie sejfy ukryte za obrazem
z widokiem Golden Bridge
Wzrokiem lodowatym z balkonów oglądane
lśniące ulice w poświacie
księżycowej nie są odpowiedzią na
wiele pytań tych co mają kilka centów
w kieszeni i dopiero co wyszli z więzienia
Most spinający brzegi Zatoki San Francisco
na wyciągnięcie ręki jak po kubek z gorącą
kawą tak samo nieosiągalny cud natury
nóż cząstka kosmosu wyostrzony na promieniu
światła słonecznego przecinający przęsła
Portfel
Wśród wielu rzeczy
jest serce i sumienie
portfel i kieszeń
seks i pieniądz
człowiek i kamień
Wśród wielu rzeczy
jest kościół i Bóg
policjant i matka
konstytucja i krzyż
żołnierz i słonecznik
Wśród wielu rzeczy
które go mniej interesują
lub bardziej obchodzą
ubolewa nad zgubionym
portfelem i brakiem seksu
Mówią, że zabiły go narkotyki
Uciekł od rodziców cywilizacji
gdzie miał jedzenie
dach nad głową
na zachód do Kalifornii
w poszukiwaniu sensu życia
– pełen wdzięku siły i urody – więcej nic dobrego
nie można o nim powiedzieć-
trafił do spuchniętego jelita Tenderloin
cały dorobek życia znajduje się w plecaku
– koczuje z przyjaciółmi w samochodzie
jak w jaskini – słucha radia
96.5 KOIT San Francisco
musiał nauczyć się najprostszych rzeczy
jak być wielbłądem na okręcie
i nie umrzeć z pragnienia
jak odróżnić w nocy kroki złodziejów
od policyjnych
kocie oczy od śmierci patrzącej
na narkomanów –
wysokie budynki niczym płoty ogradzają
wąską przestrzeń ulicy
tylko na światłach starzy i młodzi
mężczyźni i kobiety
słońce kłania się zachodowi
The Tenderloin
Dzielnica The Tenderloin
jest tak samo ważna dla miasta
jak zdrowe powietrze i miejskie
parki a w nich rosnące korzeniami
do góry drzewa zmagające się
z osamotnieniem
zanim przyśni się im amerykański sen
w drugim pokolenie wtedy ukorzenią się –
Dzielnica the Tenderloin
w niej powtarzanie mantry Steva Jobs’a
czy Marka Zuckerberga z krzemowej doliny –
krzem najbardziej rozpowszechniony
pierwiastek na ziemi
tak samo jak rozpusta i przemoc
prostytucja i ubóstwo
Dzielnica the Tenderloin
powstała w fazie gorączki
gdy złoto zmieszane z gnojem
nie traciło na wartości
chociaż śmierdziało ludzkim potem i moczem
wydobywane z czarnej dziury w piekielnej temperaturze
pochłaniało masę ludzkich mięśni –
czarna dziura logiczna konsekwencja ogólnej
teorii obojętności
Bar Blue Cow
Zaparkowali auta wielkości krów
tuż przy krawężniku baru Blue Cow
trzech kowbojów grają w bilarda
kieliszki z whisky stoją na stoliku
kelnerka nawet nie pyta skąd są
szafa gra muzykę country & western
wtedy wchodzi pięciu Wietnamczyków
kwaśny miny kowbojów
rozbiegane oczy Azjatów
powietrze faluje
słowa partyzanci Wietkongu
w lutym w wysokiej trzcinie
może dziesięć lat temu
wszystko to co zapamiętałem
z tego wieczoru to namiętne ciało
kelnerki i jej letnią bawełnianą sukienkę