I

Życie to stale rozstrojone częstotliwości po których przebiegają trzaski i zgrzyty.
Osoba, która reguluje pokrętłem jest już sędziwa,
a jedyną muzyką w jej życiu był skowyt
zapadających się między żebra oddechów wyczerpania.

On ma siwą brodę, której ciemne pasma okalają gwiazdy.
Mówią, że kiedyś miał dziatki, był ojcem.
Jak moczył się w nocy, za dnia padał deszcz.
Jak dęli w trąby, iskał anielskie skrzydła.

Tak długo jest już na górze, by wiedzieć,
że każdy trzepot serca przynosi nieszczęście,
a jego głos za nic nie zmąci ciszy,
bowiem tylko w niej, tworzy.

II

Mówię do was z wysokości,
stąd wszystko jest małe,
dlatego nie zapominaj człowiecze,
że drobina, która wpada do oka,
wytrąca łzy.

Że przesmyk, który łączy kontynenty jest jak rana.
Daleko i dawno temu oddaliłem się od ludzi,
ponieważ deptali wszystko, nawet swoje cienie.
Wznosili ręce do góry a równocześnie podnosili je na siebie.

Chciałem być jak oni,
zdziwaczałem i zgrzybiałem,
zacząłem się nienawidzić.
Myślałem o samobójstwie,

wyrzekłem się syna,
w końcu pojąłem, że to,
że nie mam granic,
będzie im imponować, ale zapomną,

że krzyż jest rusztowaniem
na którym rozwiesiłem im widoki
po które sięgną, jak ja po miecz,
by jednym cięciem odciąć im pępowinę.

Niech chodzą głodni i nienasyceni,
niech się mnożą i parzą,
niech dadzą innym żyć,
skurwiele. Chwała słowu,
tak mówi Tihon.

przełożył Bartosz Suwiński

Tihon Blatny – Skowyt
QR code: Tihon Blatny – Skowyt