Przysięgli

mile widziane będą utwory
mówiące o losie polskim
rozdanie nagród w sali
ze sceną stołem i cukierkami

jego wiersz
znika
jak alkohol wsiąkający w glebę
po bójce w kamienicy dyskotek
odradza się
mleczny ząb ziemi
biały kwiat
wyrastający na grobach przodków

w plecakach nosili imiona
przymiotniki i imiesłowy
niewielką ilość słów
nieskończoną ilość zdań

pole bitwy jest puste
dusze wyszły z ciał
piszmy poematy mówiące
na konkursy murów ziejących
sprężonym powietrzem

programy telewizyjne
zaklinają w kliszę i dźwięk
szkielety i demonstracje

w lasach wydeptane ścieżki
czołgają się pod stopy ławników
śladami brązowymi jak warkocz


Głogów dojrzały

miasto którego prostokątne granice
jak dokument pozwalający wkroczyć
do obcego mocarstwa
studia astronomiczne
dają możliwość obserwacji
ciał niebieskich w Japonii
na budynkach kruszeje styropian
wydziobywany przez wiatr i ptaki

na innych kontynentach
kilkaset metrów dalej
nabierają koloru łodygi
prętów wpuszczanych w beton
strużki krwi
wtłaczane w ciało nieprzytomnego

nasienie wrasta w glebę
podział administracyjny
komórki jajowej
do piątego roku życia
dziecko ma włosy kręcone
w trzytygodniowych odstępach
wymiana doświadczeń
z zakresu wystroju wnętrz
wypełnienia dusz
kryminałami z morałem


Północ

cieknie po udach krew
kobiety w ciąży
sala szpitalna
żebro wyjęte z klatki piersiowej
nocy
jaśnieje sterylnym światłem

wyproszony z oddziału
czeka mężczyzna
schody biegną w dół
jak samobójca
który skacze przez okno
skręca pod koła ciężarówki

obiady wydajemy
od poniedziałku do piątku
restauracja Kociołek
podtrzymuje wiarę

tlen oblewa twarz
różową
mięsistą
jak krzyk narodzonego
i
rozszarpywane płuco sarny


Znalezisko

powietrze jest białe
rozrywa się
w wgłębieniach łączących jego części
opuszkami wyczuwasz osad
który nocą odkłada się w jamie ustnej
wypłukujesz płynem wapiennym
masz zmysł wzroku i słuchu
poruszasz się jak zwierzę we śnie
którego powieki drgają
mięśnie przygotowane do wykonania ruchu
oznaczającego ucieczkę
taśma przesuwa w kierunku nowej daty
wypchnięty zza gumowej obręczy
jesteś nowo odkrytą rośliną


Anatomia

dziwi się swoim stworzeniem
zarodek zamrożony w probówce
wymyka się porządkowi
procesowi oddychania
trawienia pokarmu
powołany do istnienia
przez kobietę która choruje na raka
gdy terapia uszkodzi jajowody
nabierze cech ludzkich
niepodważalne
rozmowy na temat umysłu
siły kryjącej się w ruchu ręki
wbrew głosicielom wiary
w triumfalną naturę
wznosi się nad horyzont
ociekające lawą słońce
spadają krople
na stół operacyjny
ruszamy się
rozszarpywani przez odnóża owadów


Próba samobójcza

chciałem poczuć gorycz wyczekiwania
dotknięcie
nawet jeśli dotknięcie chłodu
bo
nie było ręki obleczonej w skórę
aparat mowy wyścielony tekturą
wydawał dźwięki o strukturze waty
smutek na chwilę przed
pozwalał nadać imię

gdy stałem u wrót
moje nogi były pewne swojego miejsca
krzesła schodów drogi
wróciły wystraszone
cząstką wieczności

jak blisko odejścia
o krok
sekundę impulsu

przy stole ci którzy oczekują
rynku głównego
sali szpitalnej
i
przez zamknięte żaluzje
odbywa się poród światła

Michał Kaczmarek – Sześć wierszy
QR code: Michał Kaczmarek – Sześć wierszy