Przepowiednia astrologiczna
Oto spotykają się dwa słońca
chwila jakże gorąca
trzeba przyjąć odpowiednią pozycję
wedle tego co się przez całe życie widziało z brzegu
każdej rzeczy
skończę jak to przeżyjemy………
VIII 2006
Pytanie
Alicji
Przyniosła wazę z ubitym uchem
i postawiła na biurku.
Wygląda jak pytanie.
To pytanie zawsze padało jak deszcz,
grad, śnieg,
czasem jak kamienie z nieba,
dużo kamieni,
„ładna” mówię.
Stoi teraz
jak okręt przycumowany do brzegu,
przed wyprawą wojenną,
wygięta. Deszcz mży.
Wszyscy czekają na słońce,
lecz pan doktor Słońce nie przychodzi.
A jak się pojawi, to czekają na deszcz,
a pan doktor Deszcz ma wszystko w dupie
i wyjechał na wakacje.
Zatem wszystko jest wypadkową wszystkiego;
żebrającą złodziejkę Alicja mało co zadźgałaby nożem.
I wszystko jest ważne, jeśli hierarchia to coś
co można poczuć.
Szufelka za pralką nie podoba mi się,
bo wystaje. I co z tego, że jest żółta jak
słońce. Dzisiaj słońca nie ma,
a hierarchia musi być,
hierarchia rzeczy wystających
i rzeczy nie wystających.
Rechot żab dziennikarskich w plumpowisku radia;
że tego przytegowano do Tego, aż „Teraz”
waży jak nieprzyzwoitość grawitacji,
że to, tamto. Po czym „podano do stołu” mówi muzyka,
„do łóżka”, „w piekle”, „na pustyni”,
w zależności od programu ,
więc słuchamy wpatrzeni w kartofle.
Ale jeśli ktoś nie czuje, to rozum mu niepotrzebny,
bo i tak kaleką jest rozum – mówią humeiści.
Lecz z oberwanej chmury narodzi się słońce
i ogrzeje mokrą ziemię.
Pies szarpie bordowe supły i śpiewa.
Zmierzyliśmy się, „dziewięćdziesiąt sześć i sześć w pasie masz”
powiedziała Alicja, aż gęba mi się otworzyła.
Gdy powieje wiatr,
bambusowe dźwięki na naszym balkonie rozweselają osiedle.
Nie znam luzu większego niż twoje oczy.
VII 2007
Z okna mieszczucha
Tam kredensiku, sofo,
tam zdychają. Zwykła ręka zanurza się w zwykły kosz
i wyciąga to, co ty nie dojadłeś.
Nikt nic nie musi. Wolno płynie czas.
Bosa stopa w dziurawym bucie świeci własnym światłem.
***
Porykiwanie zna moją matkę, która już nie żyje,
w tym jest jakiś oddech.
Kto zna porykiwanie, ten uważniej przygląda się swoim paznokciom
sfatygowanym i początkom miast
i twojemu pierścionkowi na małym palcu.
Twój pierścionek jest jak chrupiąca bułeczka,
usta, które ukochałeś.
Niech nigdy jak zepsuty samolot, nie prosi o lądowanie,
niech świeci w ciemnościach, gdzie droga wydaje się zbyt prosta.
Ogień
Ano trzeba dać psu jeść.
Niech swędzi was dalej ogonek nudy,
a potem przystroi się w piórka wielkiego
chińskiego smoka i maszeruje po ulicach
ziejąc ogniem, wszak od ognia te wszelkie zmiany.
Ogień w oczach Bereziakowej nad parapetem z naprzeciwka,
między różami, mówi żeby mi chętnie wpierdolił.
III 2007
Przewrócone
Przewróciło się,
niby nic,
takie zwykłe, oparte o ścianę autobusu,
bordowe i przeciwdeszczowe,
jak wiele na tym świecie rzeczy,
nagle buch i leży.
Właśnie podano w radio że zginęło 47 osób,
przewróciło się i już nie wstanie,
a około tysiąca zostało rannych.
7.07.2005